Co zmieniło się we mnie po warsztatach Tony’ego Robbinsa?

W marcu 2016 wzięłam udział w warsztatach Tony’rego Robbinsa (Unleash The Power) i choć w ogóle nie planowałam o tym napisać, to ponieważ bardzo mi one pomogły postanowiłam się tym podzielić (napisałam już o nich na Just Like NY).

Kiedy wracasz z tych wartsztatów jesteś  na takim haju, że myślisz, że możesz osiągnąć naprawdę wszystko, ale to naprawdę wszystko. Problem polega na tym, że ten haj znika po mięsiącu lub dwóch i wszystko wraca do (prawie) poprzedniego stanu. Więc dlaczego z pewnością zdecydowałabym się wziąć  w nich udział jeszcze raz? Dlatego, że tak jak napisałam – wraca do „prawie” tego samego stanu, w rzeczywistości bowiem coś już w tobie przeskoczyło i nie jesteś już tą samą osobą, którą byłeś.

Warsztaty to cztery dni wypełnione wykładami, ćwiczeniami, medytacją, rozmowami z ludźmi, słuchaniem o wzorach zachowań innych ludzi, ćwiczeniami na oddychanie, przechodzeniem przez ogień, tańcem i skupieniem się na tym, nad czym ty sam powinieneś popracować. Te cztery dni są bardzo intensywne, musisz w pełni zanużyć się w tę rzeczywistość, musisz zapomnieć o tym kim byłeś, i zacząć być tym kim naprawdę jesteś. Te warsztaty nie są dla wszystkich, właściwie to nawet nie chce ich polecać, bo nie każdy je w pełni zrozumie. Jeśli wybierasz się tam mówiąc: „Ja nie jestem taki jak oni” (to jest dokładnie to co ja mówiłam i co mówi większość uczestników) i w pewnym momencie po prostu się nie otworzysz się i nie staniesz się taki jak oni, to nic się nie zmieni. Jeśli myślisz, że po tych czterech dniach osiągniesz wszystko tylko dlatego, że wziąłeś udział w tych warsztatach to nic się nie zmieni. Jedyna droga do sukcesu tu polega na tym, że pojedziesz tam otwarty na to co Cię tam spotka (kupując bilet nie wiedziałam kim w ogóle jest Tony Robbins), zaufasz tym ludziom, że naprawdę wiedzą co robią, będziesz słuchał, pisał, rozmawiał z ludźmi, w pełni się w to zaangażujesz i gdy wrócisz …weźmiesz się do pracy. Ludzie wracają i liczą na cud. To nie tak, te cztery dni były jedynie początkiem. Dostałeś swoje wytyczne, a teraz wszystko zależy od Ciebie. Co to znaczy? Musisz włożyć trochę pracy. Przeglądaj swoje notatki od czasu do czasu (każdy dostaje swój wielki zeszyt z ich notatkami oraz własnymi zapisanymi podczas ćwiczeń), zauważ swoje wzory zachowań, zobacz gdzie jesteś i nad czym musisz popracować. Zacznij robić priming (ćwiczenie, którego nauczyłam się na warsztatach – 3 minut wdzięczności, 3 minut naszych celów, 3 minuty oddychania), słuchaj motywujących kanałów na YouTube lub podcastów (pisałam już o moich motywatorach), czytaj, otaczaj się ludźmi myślącymi podobnie do Ciebie. Zmień coś. Bardzo łatwo jest wrócić i znowu wtoczyć się w ten sam system myślenia. Bardzo łatwo. Zabiera to sekunde. Bardzo łatwo, bo po prostu strach znowu przejmuje kontrole. Ludzie myślą, że wrócą i od razu dostaną to czego chcieli, bo warsztaty obiecały, że „zmienią ich życie”. Warsztaty dają Ci narzędzia, aby zmienić swoje życie, a teraz od Ciebie zależy, czy włożysz odpowiednią ilość pracy. To tak jak z kupnem karnetu na siłownię, samo nabycie tego karnetu nie da Ci od razu tego wymarzonego ciała. A co z tą cześcią pod tytułem „ćwiczenie”? Kupienie karnetu daje Ci dostęp do narzędzi, które pomogą Ci przejść transformację. Tak samo właśnie działają te warsztaty. 

Im więcej słucham moich motywatrów, im więcej skupiam się na swoich wzorach zachowania i złych nawykach, tym bardziej zdaje sobie sprawę z tego kim jestem i nad czym powinnam popracować. Odkąd wróciłam zdecydowanie bardziej doceniam wszystko to co mam. Nie oceniam ludzi tak jak kiedyś (i strasznie się z tego cieszę), jestem bardziej współczująca i – przede wszystkim – szczęśliwsza. Budzę się wdzięczna za to co mam, i kładę się spać wdzięczna za to co mam. Nie mam wielu złych dni, bo nauczyłam się je od razu odganiać. Warsztaty nie zmieniły mojej sytuacji, nie wywróciły mojego życia do góry nogami, ale wywróciły do góry nogami to jak na nie patrzę. I sprawiły, że stało się po prostu łatwiejsze. Bo życie staje się łatwiejsze w momencie, gdy zdasz sobie sprawdę z tego, że to co masz jest wystarczające. I nawet jeśli nie jesteś jeszcze w miejscu, w którym chciałbyś być, to dostrzegasz, że twoje życie i tak jest niesamowite. Chociażby dlatego, że żyjesz, oddychasz, chodzisz, śpiewasz, słyszysz, mówisz, masz ludzi, którym na Tobie zależy. Wszystko inne jest jedynie zbędnym hałasem, który możesz uciszyć. Jeśli skupisz się na tym hałasie – to masz problem. Jeśli wybierzesz ten drugi kierunek – Twoje życie już nigdy nie będzie takie samo. I to jest właśnie to co obiecują te warsztaty. Wybór – jak zawsze – jest twój. 

Share: