Krok 42 – Jak to zrobić, by nie oszaleć?

Zyjac w NY bardzo latwo jest oszalec. Zdecydowanie za latwo. Dlatego raz na jakis czas trzeba po prostu zwolinic i zobaczyc co tak naprawde dzieje sie w Twojej glowie. Ja znalazlam kilka sposobow by utrzymac swoje zdrowie psychiczne w rownowadze i chcialabym sie nimi z Wami podzielic. 

1.       Numer jeden to zdecydowanie regularne cwiczenie. Malo tluszczu na ciele to jedna sprawa, ale aktywnosc fizyczna to zdecydowanie cos o wiele wiecej niz to. Pomaga mi rozluznic sie, byc bardziej skupiona, dzieki niej pozbywam sie stresu i zdecydowanie zmienia biochemike mojego mozgu. Po prostu czyni mnie szczesliwsza. A bycie w formie to tylko efekt uboczny. 

2.       Chodzenie na dlugie spacery. Niejednokrotnie juz slyszalam, ze chodzenie na dlugie spacery w naturze pomoga Ci pozostac zdrowym. Ja nie tylko chodze na dlugie spacery na mojej plazy (to juz niejednokrotnie mnie ocalilo), ale tez bardzo czesto spaceruje po Manhattanie. Tak, wiem, ze to betonowa dzungla, ale ja caly czas ja eksploruje, wiec moja glowa jest otwara i ciekawa wszystkiego co napotykam. Dlatego zapewne zawsze po takim spacerze czuje sie zrelaksowana I mam wrazenie jakbym odwiedzila nowe miasto.

3.       Skupiam sie na pozytywach. Naprawde wierze, ze dostajesz to na czym sie skupiasz, dlatego wlasnie staram zawsze skupiac sie na pozytywnych rzeczach. Nie jestem idiotka, ani tez nie jestem naiwna I nie uwazam, ze wszystko jest wspaniale. I zdecydowanie jestem realistka, ale wybieram skupienie sie na tej lepszej stronie. Myslenie o tym co moze pojsc nie tak nie ma w ogole sensu (przez to, ze tak myslisz cos w koncu pojdzie nie tak). Jak tylko negatywna mysl zawita do mojej glowy strzepuje ja jak pyl i staram sie przeniesc moj mozg w inne, lepsze miejsce. To zawsze dziala. A jesli naprawde mam problemy ze zmiana perspektywy siegam po moich motywatorow, o ktorych juz pisalam na Just Like NY. 

4.       Sprawiam sobie male przyjemnosci. Chodze do kawiarnii, piekarnii, nowych miejsc z czyms ciekawym do jedzenia i picia (ale nie mam na mysli alkoholu, raczej latte o smaku maczy). Siadam, relaksuje sie i ciesze sie tymi dobrociami. To mnie uszczesliwia i pozwala mi zwolnic. Czesto tez chodze do kina czy zapewniam sobie inne kulturalne rozrywki.  Dla takich wlasnie momentow przenioslam sie do NY.

5.       Uspokojam swoj umysl. Zwykle robie to w ciszy medytujac badz sluchajac spokojnej muzyki. Zapalam swieczki, wylaczam wszystkie urzadzenia i pozwalam mojemu umyslowi szybowac. Zwykle robie to godzine przed snem (w koncu zaczelam robic to regularnie, do tej pory robilam to raz na jakis czas). Medytacja to nie tylko siedzenie w pozycji lotosu, to moze byc wiele rzeczy. Ja chociazby siadam lub klade sie na lozku, nastawiam timer na 10 minut i zamykam oczy. To naprawde dobrze mi robi. Chcialabym takze zaczynac dzien w ten sposob, ale poki co boje sie, ze ponownie usne. Ale bede nad tym pracowac, tak jak nad wszystkim w swoim zyciu. 

Share: