Krok 43 – Miej odwagę, by stać samotnie
Parę tygodni temu uslyszalam zdanie: “Miej odwage, by stac samotnie”, wypowiedziane przez Bene Brown w rozmowie z Marie Forleo – i od tej pory caly czas dzwieczy ono w mojej glowie.
Ten post nie bedzie dla kazdego, bo nie kazdy go tak naprawde zrozumie. Bedzie Wam trudno go zrozumiec, jesli nigdy nie chcieliscie tego „czegos więcej” od zycia; czegoś, co jest tak trudne do zdefiniowania.
Wiekszosc ludzi ma podobne marzenia – zwiazek, dzieci, podrozowanie, mozliwosc kupowania drogich rzeczy, itd. Ale jest tez druga grupa osob – do ktorej i siebie zaliczam – ktora chce czegos wiecej. I wcale nie mam na mysli, ze chcemy wiecej tego, co wymienilam powyzej, bo czasami w ogole nawet nie chcemy tych rzeczy. Chcemy czegos innego, czegos co nie ma definicji i co jest rozne dla kazdego z nas.
Mamy w sobie to palace uczucie, ktore nas nakreca. Mamy swoj cel, swoja pasje; to wielkie pragnienie, aby go dopelnic – i nie spoczniemy, poki sie to nie dokona. Ten cel spedza nam sen z powiek. Jesli nigdy nie miales czegos takiego w srodku; czegos, co zajmuje Twoje mysli zaraz po obudzeniu sie, na czym szalenie Ci zalezy, co powoduje, ze Twoje serce biegnie jak szalone – mozesz miec problemy ze zrozumieniem tego, co staram sie tutaj wyrazic.
Nigdy nie mialam dziecka, wiec nie wiem jakie to jest uczucie; nigdy nie stracilam nikogo bardzo mi bliskiego, wiec nie wiem co to znaczy. Z kolei ci, ktorzy nigdy nie zyli zyciem imigranta, nie wiedza co przetacza sie przez nasze glowy. I tak samo jest z tym uczuciem o ktorym pisze, ktore jest silniejsze niz wszystko inne. Jesli nie ma go w Tobie, nie bedziesz w stanie odnalezc sensu w tym, co mowie.
My po prostu musimy wypelnic swoja “misje”, musimy isc nasza wlasna droga – bez wzgledu na to co sadza inni. Jest to bardzo trudne, bo po drodze poświęcamy mase rzeczy, bez zadnej gwarancji, ze tak naprawde osiągniemy sukces. Bedziemy nadal szli tą droga, niezaleznie od tego jaki bedzie tego rezultat – bo samo podążanie stanowi o tym, kim jestesmy. Musimy byc silni i pewni siebie, bo po drodze napotkamy wiele glosow watpliwosci i krytyki innych ludzi.
Wierze w to, ze moge zmieniac zycie ludzi na lepsze. Sama przeszlam prze kilka trudnych momentow, dlatego czuje sie na silach by poprowadzic niektorych z Was w Waszej podrozy, sama sie takze przy tym od Was uczac. To jest cos, co ja musze zrobic.
Pisze o tym nie po to, by zyskac aprobate, bo w tym momencie zycia, w ktorym jestem teraz, juz nie potrzebuje niczyjej aprobaty. Pisze to, by dodac otuchy tym, ktorzy boja się pojsc wlasna droga. Niektorzy z Was maja watpliwosci, zwlaszcza dotyczące tego, „co pomysla inni”. Prosze Was – nie sluchajcie tego halasu i znajdzcie w sobie sile, by po prostu isc dalej. I jesli to bedzie konieczne – znajdźcie odwage, by stac samotnie. Bycie samotnym na wlasciwej drodze jest o wiele bardziej wartościowe, niż bycie otoczonym przez tłum, na drodze, do ktorej w ogole nie nalezysz.
To nie bedzie latwe, bedzie czasem bolesne; często bedziesz sie czul nierozumiany, ale prosze, pamietaj w takich momentach, ze sa tam ludzie, ktorzy Cie w pelni rozumieja, ktorzy doskonale wiedza dlaczego to robisz i dokad zmierzasz. Zaczerpnij troche odwagi od nich i nie poddawaj sie. Utrata samego siebie jest o wiele bardziej bolesna, niz otoczenie akceptacją ludzi, ktorzy tak naprawdę nigdy Cię nie rozumieli.