Przeciwieństwa się przyciągają – i jest tego powód

Właśnie usłyszałam zdanie, które spowodowało, że mój mózg zaczął się obracać i zaczęłam przewracać  głowę na bok jak zaskoczony szczeniak, z którym próbujecie rozmawiać jak z człowiekiem. Zapewne słyszeliście to zdanie: przeciwieństwa się przyciągają. Ludzi po prostu przyciąga do siebie fakt, że są tak różni od siebie. Ta inność buduje dużą  namiętność i ogromną pasja, a to staje się olbrzymią siłą, która sprawia, że – zwłaszcza początkowa faza związku – jest niezwykle fascynująca (jak zresztą początkowa faza każdego związku). A z czasem…no właśnie, pierwsza faza mija i para wchodzi w drugą fazę, niekoniecznie tak fascynującą jak ta pierwsza. Jednym udaje się tę pasję podtrzymać, innym nie bardzo i żądza zaczyna się przeradzać powoli w niechęć i bardzo często kończy w alejce: „Nienawidzę Cię”. Skąd takie ekstremum? Do tej pory myślałam, że to naturalny porządek rzeczy, że – jasne, myślałam, oczywiście, że będą szaleć na swoim punkcie, ale jak ta pierwsza faza minie, to nastąpi naturalny koniec, czegoś co – w moim mniemaniu – „nie mogło przetrwać”. Zawsze myślałam, że przeciwieństwa są dobre tylko na chwilę. Pamiętam jak ktoś kiedyś powiedział – szukaj partnera podobnego na siebie, bo na starość nie ma nic gorszego niż przeciwieństwa. I tak myślałam cały czas aż do tego momentu. W wywiadzie, który właśnie obejrzałam pada „zdanie-olśnienie” dla mnie: „Te przeciwne cechy, które tak fascynują nas w drugiej osobie, to tak naprawdę cechy, które albo sami  zatraciliśmy, albo których tak naprawdę nigdy nie rozwinęliśmy” (powody tego mogły być różne). Tak naprawdę chcemy przyswoić coś, czego (poświadomie) brakuje nam w nas samych! Nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób!

 Jak więc ta nowo nabyta wiedza przekłada się na praktyczną stronę? Pary mają do wyboru dwie drogi. Jedna jest ta, która myślałam, że jedynym wyjściem z sytuacji – czyli po czasie po prostu to musi się rozpaść, bo te przeciwieństwa będą budować mur między nimi. A jaki jest prawdziwy powód rozpadu związku w tej sytuacji? Okazuje się, że to nie ta inność, a fakt, że jedna z osób nie będzie w stanie rozwinąć w sobie tych cech, których tak bardzo pragnie. Jeśli np. ty uwielbiasz wychodzić i jesteś pracoholiczką, a twój parnter lubi spędzać czas w domu i potrafi się zrelaksować, to twoim ukrytym pragnieniem może być nabycie właśnie jego cech. To wcale nie znaczy, że nagle będziesz chciała spędzać czas tylko w domu i przestaniesz pracować. To tylko znaczy, że będziesz pracować trochę mniej i nauczysz się, że relaks (także w domu) to tak naprawdę wspaniała rzecz, która tak naprawdę pomoże Ci także w pracy. I to wcale nie znaczy, że masz się stać taka jak twój partner. Jeśli w trakcie związku nie nauczysz się choć odrobinę tych cech od swojego partnera, to szanse, że to gruchnie są naprawdę duże. Cechy, które tak Ci się w nim podobały na początku zaczną Cię po prostu doprowadzać do szału. Tak naprawdę będziesz zła nie na niego, a na siebie, że nie byłaś w stanie dotrzeć tam gdzie on jest! 

Ale może i też być drugie rozwiązanie, o którym właśnie się dowiedziałam. Jeśli dostrzeżesz te przeciwne do swoich cechy w partnerze nie odrzucaj je a zastanów się jak możesz je przyswoić. Bądź otwarta na tę inność, potraktuj swojego partnera jak inspirację i zacznij pracować nad sobą. Jeśli uda Ci się ta sztuka to Wasz związek naprawdę się umocni i stanie się niezwykły. 

Wszystko zależy od tego czy jesteś w stanie zauważyć swoje prawdziwe potrzeby i jaką pracę jesteś w stanie wykonać by dostać to czego tak naprawdę pragniesz.

Share: