Dlaczego posiadanie partnera nie uczyni Cię szczęśliwym?

Kiedy byłam nastolatką (czyli tydzień temu… żartuję), moim największym marzeniem było posiadanie chłopaka (to marzenie podsycane było przez cotygodniową rubrykę „Love Story” w czasopiśmie Bravo). Chodziłam spać płacząc, że nie mam chłopaka i myślałam o tym (bardzo dużo myślałam…), co by tu zrobić, by być z tym wymarzonym chłopakiem (i dokładnie chodziło o „jednego wymarzonego” chłopaka – zawsze miałam kogoś na oku i przyjmowałam postawę „ten albo żaden”). Gdy byłam trochę starsza, tak naprawdę niewiele się zmieniło, stałam się tylko bardziej naburmuszona i pełna kompleksów, co – oczywiście – tylko odstraszało facetów i powodowało, że byłam coraz bardziej nieszczęśliwa.

Nie wierzyłam, że mogę mieć tego, którego zechcę (nadal „tego jedynego”, bo choć obiekt zainteresowania zmieniał się na przestrzeni lat, mój wzorzec zachowania niestety nie). Wszystlko się zmieniło przed tym, jak przeniosłam się do NY. Marzenie, by mieszkać w NY, było większe od wszystkiego innego: przebiło nawet marzenie „by mieć chłopaka”. I oto mija już pięć lat mojego nowego patrzenia na świat i dwa lata z nowym sposobem myślenia. Jaki jest ten mój nowy sposób myślenia? Myślę po prostu, że to nie jest w niczym interesie, aby spowodować, że będziesz szczęśliwa. Dlatego właśnie nie wierzę, że posiadanie chłopaka uczyni Cię szczęśliwą. Może Cię uczynić szczęśliwszą, i z tym się zgadzam, sama czekam na tę osobę, która wniesie dodatkową wartość do mojego życia, ale nie możesz zrzucić swojego szczęścia na czyjeś barki.

Dlaczego ta osoba uczyni Cię szczęśliwą? Bo da Ci trochę uwagi? Bo poczujesz się, że coś znaczysz? Czego tak naprawdę szukasz w partnerze? Myślisz, że on lub ona nagle spowoduje, że twoja niepewność siebie zniknie? Otóż uważam, że nie zniknie. A jeśli nagle posiadanie partnera całkowicie zmieni twój świat, to uważam, że coś było nie tak z twoim światem od początku. Jeśli pojawienie się kogoś u twojego boku w końcu umieści uśmiech na twojej twarzy, to znaczy, że niedostatecznie dbałaś o siebie do tej pory. To twoim zadaniem jest uszczęśliwić samą siebie. I zamiast siedzieć i myśleć „Gdzie on jest?”, lepiej znajdź swoją własną drogę do szczęścia. Najpierw musisz znaleźć źródło swojego niezadowolenia – zacznij kopać głęboko w sobie, czytaj, medytuj, a jeśli musisz, udaj się na terapię – znajdź źródło swojego smutku. 

Wierzę w miłość; wierzę, że jakość twojego życia może się polepszyć tylko dlatego, że ktoś nowy wkroczył w twoje życie, ale nie wierzę w filozofię spod znaku: „Potrzebuję jego, by być szczęśliwa”. Jeśli nie jesteś szczęśliwa sama ze sobą, to szanse, że się taka staniesz wraz z pojawieniem się jego w twoim życiu, nie są aż tak duże. Pomyśl o tym. Jeśli jesteś szczęśliwa tylko wtedy, kiedy jesteś z kimś, to znaczy, że sama jesteś w marnym stanie. Co się stanie, jeśli ta osoba nagle zniknie? Zauważyłam, że wiele osób skacze z jednego związku od razu w drugi. Co jest nie tak w byciu samej przez jakiś czas? Co jest nie tak ze spędzeniem czasu ze swoimi przyjaciółmi? Nieszczęśliwi ludzie przyciągają nieszczęśliwych ludzi. Szczęśliwi ze sobą ludzie przyciągają szczęśliwych ludzi. Którą osobą chcesz być?

Musisz ustalić w swoim kalendarzu trochę czasu z samym sobą. Kiedy go już wygospodarujesz, zadaj sobie kilka pytań. I jedno z nich niech zabrzmi: Czy jestem szczęśliwa? Jeśli nie, postaw zaraz kolejne pytanie: Jakie kroki powinnam podjąć, aby to zmienić? Czasem w ogóle nie chodzi o posiadanie partnera. Często sami nie znamy źródła naszego problemu – i to właśnie jest problem. Zamiast więc szpiegować gości, którzy Ci się podobają w mediach społecznościowych, przeprowadź taki quiz ze sobą. Tak, facet może uczynić Cię szczęśliwą, ale nie polegaj tylko na nim jako na źródle twojego szczęścia. To dość duży balast i presja, którą go obarczasz. A jeśli chcesz być związku, nie zapominaj o jednej rzeczy: ten mechanizm działa w obydwie strony – ty także stajesz się odrobinę odpowiedzialna za jego uśmiech. I gdzie zamierzasz znaleźć żródło tego uśmiechu, jeśli nie masz tego w sobie…? Jeśli chcesz coś dostać od niego, to także musisz coś dać. A co, jeśli to on oczekuje, że to właśnie ty sprawisz, że on będzie szczęśliwy…? To byłaby dopiero niespodzianka, prawda…?

Share: