Bądź dumny z tego, kim jesteś
Dzień Parady Dumy (Pride Parade) to jeden z moich ulubionych dni w Nowym Jorku. Dlaczego…? Bo miłość dosłownie wypływa na ulice. Jest na każdym kroku, na każdym rogu, w każdym zakątku metra. Tęcza rozbłyska z każdego zakamarka Nowego Jorku. Nosimy tęczę na sobie, patrzymy na tęczę dookoła nas, mamy chyba nawet tęczowe serca. O co tak naprawdę w tym chodzi…? Tu nie chodzi o tę paradę, tu nie chodzi o to, by w końcu móc prawie nago maszerować środkiem Manhattanu. Nie chodzi też o ściskanie się chłopaków z chłopakami, czy dziewczyn z dziewczynami. Chodzi o docenienie ludzkiej jednostki i jej podstawowego prawa do życia. Dlatego uśmiech tego dnia nie schodzi nam z twarzy. Cieszymy się, że możemy być właśnie w tym mieście, które pozwala nam być sobą. Siła NY polega na tym, że zrozumiał, gdzie leży klucz do zbudowania czegoś wielkiego. NY nie jest najłatwiejszym miejscem do życia, ale jednego nie można mu zarzucić – że będzie Cię przekonywał, że powinieneś być kimś innym. To miasto stawia na osobowość, na indywidualistów i na różnorodność, dlatego (mocno w to wierzę) to czyni go jednym z najwspanialszych miejsc na Ziemi. Tu nie chodzi o wieżowce, o te wszystkie atrakcyjne miejsca czy pieniądze – tu chodzi o ludzi. NY byłby niczym bez tej Wieży Babel, którą można oglądać każdego dnia. To my, imigranci, dziwacy, geje, albinosi czynimy to miejsce tak niesamowitym. Kto nie zauważa, że w tej różnorodności tkwi wielka siła, ma zamknięty horyzont i może powinien pomyśleć o dodatkowej edukacji.
Dzień Pride jest dla mnie wyjątkowy z jeszcze jednego powodu. Przyleciałam tu 3 lata temu, ostatniego dnia maja i razem z chłopakami weszłam w miesiąć Dumy (tak nazywany jest cały czerwiec). I razem uczestniczyliśmy w paradzie, która odbywa się w ostatni weekend czerwca. Pamiętam, że stałam z tęczowym naszyjnikiem i machałam do paradujących ze łzami w oczach, bo wiedziałam, że moja decyzja o wyjeździe była słuszna. A podjęłam ją między innymi dlatego, by doświadczać takich momentów – kiedy wszyscy jesteśmy równi, nikt nikogo nie szkaluje z powodu seksualnej orientacji i gdzie wszyscy doceniamy drugiego człowieka. Bo o to w tym wszystkim chodzi. Bo tak naprawdę, zastanówcie się, czy to ma jakiekolwiek znaczenie, kto z kim się wiąże? Problemem jest krzywdzenie drugiego cżłowieka, a nie fakt, że ktoś chce kochać. Jeśli ktoś chce kochać kobietę, mężczyznę lub nawet nie jest pewny swojej orientacji, to dlaczego widzisz w tym problem? Co to zmienia w Waszych życiach? Której części z „żyj i pozwól innym żyć tak jak chcą” nie rozumiecie? Kiedyś jeszcze dyskutowałabym na ten temat, wyostrzając swoje racje, ale teraz nawet nie chciałoby mi się. Powiedziałabym: „Edukuj się”, i odeszłabym, zostawiając tę osobę w jej małym, zamkniętym, smutnym świecie.
Zawsze będę walczyła o to, by być sobą i nie pozwolić nikomu tego zmieniać. Bądźcie Dumni z tego kim jesteście i nie pozwólcie siebie zmienić.