Zajmij się swoim sumieniem, zanim zaczniesz kopać w moim.

Ostatnio pisałam o tym dlaczego mówienie komuś „powinieneś” nie ma sensu. W skrócie – trzymaj się z daleka od czyjegoś interesu. Im bardziej pakujesz się w czyjeś życie, tym mniej orientujesz się co nie do końca gra w twoim.

Zaglądam głęboko w siebie już od ponad czterech lat i…nadal mam trochę pracy do wykonania. Praca nad sobą zajmuje ogrom czasu, jeśli jeszcze dodasz do tego codzienne życie i inne sprawy, naprawdę nic ci już z tego czasu nie zostaje. Prawie przestałam oceniać życie innych ludzi (jestem człowiekiem, więc kompletne pozbycie się osądzania jest prawie niemożliwe) i zauważyłam jak wielką to wprowadziło różnicę w moim życiu. Jestem bardziej skupiona i obecna. Wierzę, że czas to najbardziej wartościowa rzecz jaką posiadamy, i zupełnie nie mam ochoty go przeznaczać na grzebaniu w życiu innych.

Piszę o tym, bo ostatnio zauważyłam, że niektórzy zaczynają powoli pakować się sumienie innych ludzi. I to odnosi się do bardzo wielu rzeczy – bycia wege/wegetarianinem/keto; chodzenia bądź nie do kościoła; wyboru stylu życia; dbania o środowisko. Wystarczy tylko zjeść burgera, aby ludzie myśleli, że jesteś pozbawionym wrażliwości potworem. Mówienie na głos o tym, że nie wierzysz w Boga, przysparza ci dziwne spojrzenia; a nie branie czynnego udziału w ratowaniu środowiska, przynosi poczucie winy. Nie mówię, że masz jeść mięso, nie chodzić do kościoła i mieć w d* Matkę Naturę. To co chcę powiedzieć to – pozwólcie ludziom walczyć o to w co wierzą najbardziej. 

Nie musimy walczyć o te same sprawy. Jeśli głęboko w coś wierzysz, mów o tym, rób o tym wideo, dziel się tym na swoich social mediach i edukuj ludzi. Ktokolwiek będzie tym zainteresowany, dołączy do twojej misji. Jest wiele dróg na ulepszanie naszego życia, pozwólcie każdemu wybrać odpowiednią dla nich. 

Moją misję jest ściąganie klapek z oczu i kwestionowanie rzeczy; pasjonuje się zmianą naszego sposobu myślenia. Wierzę, że możemy mieć lepsze życie, jeśli włożymy trochę pracy w nas samych. I uważam, że samoświadomość jest kluczem do zrozumienia siebie i do spełnienia naszych marzeń. To mnie napędza i mogłabym spędzić 24h dziennie czytając o tym, edukując siebie i pracując nad tym. Dzielę się tym z Wami i niektórzy podążają za mną, a niektórzy w ogóle nie są tym zainteresowani; i to jest ok. Oni interesują się czymś innym i może któregoś dnia ja dołączę do ich misji (a może nie). Mam już dość ludzi mówiących mi co „powinnam” zrobić i o czym tak naprawdę „powinno” być moje sumienie. 

Chodzi o to, że nie każdy musi się pasjonować tym czym ty się pasjonujesz, i nie powinieneś się przez to obrażać. Dbam o Matkę Naturę i staram się nie zniszczyć naszej planety jeszcze bardziej niż to już zrobiliśmy, ale zapewne nie będę wisiała na drzewach w ich obronie. Bo to nie jestem ja. A jeśli nadal uważasz, że „powinnam”, powiem tylko: „Nie wydaje mi się”. I nie chodzi o to, że „o nic nie dbam”, że „jestem samolubna”, albo że „chcę tylko żyć sobie w komforcie”. Chodzi o to, by mieć wolność wyboru. Inspiruj ludzi, rób to w co wierzysz, ale nie wmuszaj swoich opinii na innych. Niektórzy mogą w pełni się z tobą zgadzać, ale nadal za tobą nie pójdą. I musisz być z tym ok. Jeśli ludzie nie są gotowi, aby podjąć jakąś akcję, to nie zmusisz ich do tego, bez względu na to jak bardzo wierzysz w swoją sprawę. 

Jeśli naprawdę wierzysz w swoją sprawę i będziesz o nią walczyć, pojawią się ludzie, którzy także się zaangażują. Ale najpierw ty musisz być ok z faktem, że będziesz tam stał sam. I nawet jeśli będziesz tam stał samotnie, to nadal warto to robić. Jedna osoba to zawsze więcej niż nikt. I czasem wystarczy tylko jedna osoba, która ma odwagę walczyć o swoje marzenie, aby zmienić życie milionów. 

Share: