Dating around (Pięć pierwszych randek).
O randkowaniu piszę już od jakiegoś czasu. I to nie dlatego, że tak często chodzę na randki (w swojej zupełnej szczerości – naprawdę za tym nie przepadam; i zaraz napiszę dlaczego), ale nadal jestem bliska tego świata randkowego (zwłaszcza, że połowa moich przyjaciół jest singlami).
Gdy usłyszałam, że na Netlixie pojawił się show o randkowaniu w NYC “Dating around” (Pięć pierwszych randek), to nie mogłam się doczekać aż go zobaczę (chciałam porównać swoje doświadczenia). Format jest ciekawy, bo chodzi o randki w ciemno(nigdy nie byłam na randce w ciemno). W każdym odcinku obserwujemy jedną osobę, która idzie na pięć różnych randek a pod koniec odcinka decyduje kogo zaprosi na drugą randkę. I choć początkowo wydawało mi się to nieco dziwne, to przyznam, że im dłużej to oglądałam, tym bardziej dawało mi to do myślenia.
I wysnułam trzy socjologiczne powody, dla których poleciłabym ten show.
Pierwszy z nich to całkiem oczywisty wniosek, że współczesna randka stała się wywiadem, który nawzajem ze sobą przeprowadzamy. I tego właśnie nie rozumiem. Wychodzimy przecież “aby się rozerwać”, a zachowujemy się tak jakbyśmy się starali o pracę, albo jakbyśmy oferowali pracę w swojej firmie.
Rozumiem, że możesz być zdenerwowany, bo przecież wystawiasz się na pewną ocenę, ale czy te wszystkie pytania są konieczne? Zachowujemy się tak jakbyśmy byli w stanie stworzyć portret danej osoby w jeden wieczór. A przecież wszyscy wiemy, że to jest trochę bardziej skomplikowane.
W Nowym Jorku – do standardowego zestawu pytań – dochodzą także pytania o dzielnicę w której mieszkasz (aby oszacować twoją wartość…), i o kraj pochodzenia. Dlaczego nie możemy po prostu wyjść, cieszyć się chwilą i się śmiać? (doświadczyłam i takich randek, i to były moje ulubione). Dlaczego wszystko musi być takie poważne? Jeśli nie śmieję się na mojej randce, to nie widzę sensu, aby ponownie umówić się z tym mężczyzną. Bo przecież po co? Jeśli nie potrafi mnie rozbawić (a to nie jest takie trudne), to nie jesteśmy dla siebie. A jakby tak potraktować swoją randkę jak swojego przyjaciela a nie potencjalnego męża/żonę? Przecież chcesz, aby twój partner był także twoim przyjacielem, więc może podejdź do tego w ten sposób?
Zawsze myślimy, że “musimy się jakoś zaprezentować”. Nie musisz “się zaprezentować”. Po prostu bądź sobą.
Drugi powód – uważałam za fascynujące obserwowanie jak dana osoba się zmienia w zależności od tego z kim miała randkę. Ponieważ widzimy tę samą osobę z różnymi ludźmi, możemy porównać jak reaguje ona na inne energie i inne osobowości. Intrygujące dla mnie było, że z jedną osobą ktoś jest super czarujący, a z drugą zdystansowany i onieśmielony. Z jedną dziewczyną/ chłopakiem ta sama osoba jest pełna życia, by za chwilę z inną zachowywać się jak dziwak. I zrozumiałam, że jeśli czujesz, że nie możesz być w pełni sobą na randce (nieistotne, że to jest pierwsza randka), to nie ma za bardzo sensu tego kontynuować. Oczywiście, rozumiem, że możesz być nieśmiały i brak ci pewności siebie, i to jest to kim jesteś (przynajmniej w tym momencie). Jeśli jednak jest to wynik przebywania z tą konkretną osobą, prawdopodobnie powinieneś ją sobie odpuścić (zwłaszcza jeśli sprawia, że czujesz się niekomfortowo).
Trzeci powód to finalna decyzja kto będzie zaproszony na drugą randkę. Przyznam, że połowę udało mi się przewidzieć, ale czasem byłam naprawdę zaskoczona wyborem. I po raz kolejny uświadomiłam sobie, że każdy z nas ocenia innych przez swoje potrzeby i priorytety. To co było wartościowe dla mnie w danej osobie, nie było kluczowe dla osoby wybierającej. Coś co było atrakcyjne w moich oczach, nie miało aż takiego znaczenia dla drugiej osoby. To tylko potwierdziło, że szukamy innych rzeczy i że każdy znajdzie kogoś dla siebie (przynajmniej to mój wniosek).
Ale mam też inny wniosek. Ten show przypomniał mi jak bardzo wymagający jesteśmy i dlaczego nie lubię randkowania. Tak jak napisałam powyżej – bardzo wielu z nas zachowuje się tak jakbyśmy w stanie wymalować sobie obraz drugiej osoby bazując tylko na tym jednym spotkaniu. Zapominamy, że aby poznać drugiego człowieka, potrzeba znacznie więcej czasu (sposób w jaki została potraktowana jedna z bohaterek, Basra, tylko dlatego, że była rozwiedziona, mnie zszokował; do przodu dziewczyno!).
Kiedyś BARDZO oceniałam innych, ale nauczyłam sie – zwłaszcza w ciągu ostatnich dwóch lat – aby dać szansę, bo sama jestem daleka od bycia perfekt. I zachęcam Was do tego samego. Zanim kogoś ocenisz pamiętaj, że ta osoba może także ocenić ciebie i zadaj sobie pytanie: “Czy zasługuję na ten osąd?” Jeśli odpowiedź brzmi “Nie”, zastanów się, czy druga osoba zasługuje na traktowanie jak jej serwujesz.