Czy kolor skóry twojego partnera i kraj jego pochodzenia ma jakieś znaczenie?

Od razu odpowiem na to tytułowe pytanie: nie wydaje mi się. I jestem niemal pewna, że mam rację. I naprawdę nie rozumiem tej całej teorii o posiadaniu partnera z tego samego kraju, z takim samym kolorem skóry, jako rzekomego gwaranta przetrwania związku. Jeśli ta niemądra teoria byłaby prawdą, nie mielibyśmy rozwodów pomiędzy rodakami, prawda? Słuchajcie, no przecież rozumiecie siebie, oglądaliście te same filmy kiedy byliście dziećmi, znacie te same żarty, mówicie tym samym językiem. Więc… dlaczego nie wyszło? Według tej teorii powinno być wszystko ok! Ale problem polega na tym, że sama ta teoria kompletnie nie ma sensu. 

Kiedy przeprowadziłam się do NY i zobaczyłam ocean męskich możliwości, byłam oszołomiona. I zdecydowałam się to wykorzystać. Ludzie pytali mnie, dlaczego jestem singielką, a ja patrzyłam na nich myśląc: “Oszalałeś? Jak miałabym zrezygnować z tego dobrodziejstwa?! Miałabym się od TEGO odciąć?” Więc zaczęłam eksperymentować. Poznałam mężczyzn ze Stanów Zjednoczonych, z Jamajki, z Meksyku, z Izraela, Libii, Dominikany, Włoch. Byłam po prostu ciekawa. Dorastałam w kraju, w którym był tylko jeden kolor skóry i jedna mentalność (z kilkoma wyjątkami), więc oczywiście, że byłam podekscytowana! I nie żałuję ani jednego spotkania. Tak, jesteśmy inni, ale po drodze odkryłam, że to jest właśnie najfajniejsze. Dlaczego? Bo można się wiele nauczyć. Naprawdę uważam to za fascynujące, kiedy mężczyzna opowiada mi o swej kulturze; o rzeczach, o których nie miałam w ogóle pojęcia. Dorastał zupełnie inaczej, w innych warunkach, z innymi rytuałami, inną religią czy z innym życiem duchowym. I mnie to zachwyca. Uważam, że jest to niezmiernie edukujące i chciałabym mieć partnera z innej kultury. Nie mówię, że powiem “Nie” Polakowi, tylko dlatego, że jest Polakiem (jeśli mnie rozumie, to dlaczego nie), ale myślę, że moje życie byłoby bardziej interesujące z mężczyzną z innym patrzeniem na świat.

Różnice kulturowe mogą być problemem, oczywiście — ale tak samo może stać się nim tysiąc innych rzeczy. Jego problem z alkoholem czy narkotykami, jego praca, hazard, jego ego, jego strachy, jego dzieciństwo, jego priorytety… A to nie będzie miało nic wspólnego z krajem z którego pochodzi. Ma to za to dużo wspólnego z życiem samym w sobie i z jego do niego podejściem. 

Jeśli nie komunikujesz tego, czego chcesz, co kochasz i jak chcesz być kochany — to te same tradycje w niczym ci nie pomogą.  Tak samo jak i nie pomoże Ci ten sam język. Możesz poznać mężczyznę z egzotycznej wyspy, o której nawet nie słyszałaś, który rozumie Cię lepiej, niż mężczyzna wychowany w tym samym mieście, co i ty. Miłość i zrozumienie nie mają kraju pochodzenia. One po prostu przychodzą, gdy jesteś otwarty. Więc bądź bardziej otwarty. Ja ostatnio się przekonałam, że tak naprawdę nie wiem, czego chcę. Odkryłam, że to, o czym wydawało mi się, że tego chcę, było niekoniecznie tym, czego potrzebuje. I nadal tak do końca nie wiem, czego potrzebuje, ale przynajmniej przestałam tak stanowczo mówić czego tylko chce. Wiem, że chcę być kochana za to, kim jestem. I jestem pewna, że to nie będzie miało nic wspólnego z językiem, kolorem skóry, religią czy krajem pochodzenia mojego partnera. A będzie to miało wszystko do czynienia z jego i moją chęcią do słuchania i zrozumienia siebie nawzajem. 

Share: