“Pięć głównych żali osób umierających” – Żal numer Pięć

Jakimś dziwnym trafem ostatnio cały czas trafiam na listę “Pięciu głównych żali osób umierających”. To lista stworzona przez Bronnie Ware, pochodząca z jej spopularyzowanej przez Guardiana książki “Czego najbardziej żałują umierający”. Tych pięć żali to:

1. Żałuję, że nie miałam odwagi żyć takim życiem, jakim chciałem, zamiast takim jak inni ode mnie oczekiwali

2. Żałuję, że pracowałem tak dużo

3. Żałuję, że nie miałem odwagi wyrazić swoich uczuć

4. Żałuję, że nie utrzymywałem kontaktu ze swoimi przyjaciółmi

5. Żałuję, że nie pozwoliłem sobie być szczęśliwszym

Dużo myślałam o tej liście i zaczęłam się zastanawiać, gdzie powinnam dokonać zmian w moim życiu. Chcę rozbić te punkty na osobne posty – każdy punkt dostanie oddzielny post na JLNY. Zacznę od numeru piątego, bo jest dla mnie najłatwiejszy. Pierwszy jest zdecydowanie najtrudniejszy (ujmę to inaczej: jest kur**sko trudny). I mogę o tym pisać tylko z mojego punktu widzenia i z mojej perspektywy. Jest tyle punktów widzenia, ilu jest ludzi. Coś, co jest ważne dla mnie, może nie być ważne dla ciebie. Moje wartości niekoniecznie są twoimi wartościami. Tym, co mamy wspólnego jest wyłącznie to: wszyscy chcemy dobrego życia i chcemy być kochani (co do tego chyba możemy się zgodzić).

Zacznijmy od numeru pięć. Nie wierzę w wieczne szczęście. Myślę, że mówienie “Ja po prostu chcę być szczęśliwa” jest jak proszenie o to, aby jeść cały czas lody i nie tyć. Jednym słowem – nie jest to za bardzo realistyczne. Nie możesz być wiecznie szczęśliwy, to jest po prostu niemożliwe. Ale to, co jest możliwe, i co na pewno jest do zrobienia, to znalezienie momentu szczęścia w każdym mijającym dniu. Nie musisz być bogaty, aby być szczęśliwy z jakiegoś powodu każdego dnia. Musisz jedynie zacząć przykładać wagę do tego, co znajduje się dookoła Ciebie. Zawsze znajdzie się coś, z powodu czego możesz się uśmiechnąć (i odłóżmy na bok prosty fakt, że żyjesz): kubek kawy, słońce na twojej twarzy, dobra rozmowa (nawet z nieznajomym), fakt, że możesz posłuchać swojej ulubionej piosenki albo fakt, że możesz wrócić do swojego mieszkania. Ale jakimś dziwnym trafem większość z nas jest skupiona na tym, czego im brakuje. Często słyszę “Żałuję, że nie mam/nie jestem…”. Ja też mam swoją listę, ale w międzyczasie pozostaję zwyczajnie wdzięczna za to, co już dostałam. A jest tego wiele. Pozwól sobie być szczęśliwszym. Znajdź więcej czasu dla siebie. Wiem, że to zabrzmi jak klisza, ale – rób to co lubisz. Dwa lata temu nagle poczułam się nie do końca zadowolona ze swojej sytuacji (zapewne już o tym pisałam), więc usiadłam i wypisałam rzeczy, które sprawiają mi przyjemność i zadałam sobie pytanie co mogę zrobić, aby było ich więcej w moim życiu. I sporządziłam nowy plan. Mam to szczęście, że nie potrzebuje za wiele, aby być szczęśliwa. I to nie dlatego, że “taka się urodziłam”. Nauczyłam się po prostu przykładać wagę do życia. Tak jak i w tym momencie – siedzę przy biurku, które dostałam od mojego przyjaciela i które uwielbiam (odkąd je mam piszę więcej! Dziękuje, Raj…!); piję moją ulubioną herbatę chai z mlekiem migdałowym, patrzę na kwiaty, które dostałam od kolegi, który mnie właśnie odwiedził i siedzę w moim spokojnym mieszkaniu. W niecałe 30 sekund znalazłam pięć rzeczy, które sprawiają mi radość. Sporządź swoją listę ze swoimi ulubionymi rzeczami i aktywnościami i po prostu rób je cześciej. Nie patrz na to, co nie wypaliło i co nie poszło po twojej myśli, bo zawsze coś takiego znajdziesz. Poza tym – te rzeczy i tak nie są tak istotne. I pamiętaj – dostajesz to na czym się skupiasz. Jeśli skupisz się na szczęśliwych momentach, nagle zaczniesz dostrzegać, że one są wszędzie. Ale musisz zechcieć je dostrzec; to warunek podstawowy. 

Share: