Krok 65 – Twoja opinia o mnie to nie mój interes
Wiem. Gdy pierwszy raz słyszycie zdanie, którego użyłam w tytule posta, brzmi to tak, jakbym była bardzo zarozumiała. Jakby moja pewność siebie szybowała pod niebiosa, a moje ego przeżywało prawdziwy rozkwit. Prawda jest jednak taka, że to zdanie traktuje o czymś zupełnie innym.
Usłyszałam je po raz pierwszy od Brene Brown: autorki, którą podziwiam i która mnie inspiruje. I trochę rozsadziło ono mój umysł. Bo tu wcale nie chodzi o pewność siebie; chodzi o samoświadomość. Chodzi o wyznaczenie swoich granic i mocne stanie za tym, w co wierzysz. Im jestem starsza, tym bardziej dostrzegam, jakie jest to trudne. Im jestem starsza, tym bardziej dostrzegam, jak wszyscy wokół zdają się mieć wyrobioną opinię na temat naszego życia. Naprawdę ciężko pracuję nad tym, aby nie oceniać innych (i robię w tym bardzo duże postępy), ale także zauważam, że zarówno ja, jak i ty, ciagle jesteśmy oceniani. Zaczynając od naszego wyglądu, poprzez pracę, pieniądze, związek – wszyscy jesteśmy oceniani. Każdego dnia. Ludzkie opinie o tobie i twoim życiu zawsze pochodzą od ich projekcji i ich…strachu. Jeśli ktoś wytyka Ci coś, czego nie lubi u Ciebie, najcześciej znaczy to, że ta rzecz jest czymś, z czym sam się zmaga. Taka osoba swoją złość przekieruje na Ciebie: zwłaszcza jeśli odważyłeś się zrobić w swoim życiu coś, czego on bardzo się boi. Jeśli zrobiłeś coś, co naprawdę innych przeraża, to automatycznie przegrywasz, bo wyrwałeś się przed szereg – i naruszyłeś strefę komfortu, którą inni tak bardzo boją się opuścić.
I o tym właśnie traktuje to zdanie. Nie oznacza ono wcale: „W ogóle nie dbam o twoją opinię”. Dbam. Ale to, jak bardzo dbam, zależy od tego, jak dobrze mnie znasz. Jeśli mój najbliższy przyjaciel, z którym często się widuję, powie mi, że coś spieprzyłam i że zrobiłam coś złego – zatrzymam się i posłucham. I zmienię tę rzecz. Ale jeśli opinia pochodzi od ludzi, których praktycznie nie widuję (nie wspominając tych, których nie znam tak dobrze lub nigdy nie poznałam), wysłucham jej, ale i tak zrobię to co będę czuła. Bo prawda jest taka, że Ci ludzie mnie nie znają. Odkryłam, że nie zadowolę wszystkich – i nawet już tego nie chcę. Bo niemożliwym jest, aby zadowolić wszystkich, nie krzywdząc przy tym samego siebie. A ja wybieram swoje szczęcie i swoje zdrowie mentalne ponad czyjąś akceptację. Jeśli naprawdę przemyślałeś, gdzie zmierzasz i jaki jest twój kolejny krok, a nagle zaczynasz dostawać różne opinie na temat twojej decyzji, to jest właśnie ten moment, kiedy powinieneś powiedzieć: „Twoja opinia na temat mojego życia, to nie jest moja sprawa”. Nie możesz dbać o opinię każdego i nadal pozostać w zgodzie z samym sobą. Po prostu nie możesz. To jest niemożliwe. Nie możesz zbudować prawdziwie swojego życia na czyiś oczekiwaniach względem Ciebie i nie zatracić się w tym procesie. Musisz stać twardo na swojej drodze i powiedzieć: “Nie” każdemu, kto chce zmienić twoje życie, bo “ono nie pasuje do wyobrażenia” tej osoby. I po raz kolejny: nie chodzi tu o ego i o bycie zarozumiałym; chodzi o twoje prawo do dokonywania swoich własnych wyborów i życia takim życiem, jakie tobie odpowiada. Nikt tak naprawdę nie wie, czego chcesz i co przetacza się przez twoją głowę, zanim zamkniesz wieczorem oczy i zaśniesz.
Nikt tego nie wie. Wiesz to tylko ty: i dlatego właśnie masz całe prawo tego świata, by powiedzieć ludziom, aby zatrzymali swoje opinie na temat twojego życia dla siebie. Bo Twoje życie to nie ich cholerny interes.