Nie mogę pomóc kobietom, jeśli one same nie chcą sobie pomóc

Ja nie mogę już z tymi kobietami, naprawdę nie mogę. Notorycznie słyszę narzekanie kobiet na ich mężczyzn; na to, jak są przez nich traktowane; jak oni się do nich zwracają; czego od nich oczekują. I choć naprawdę bardzo chciałabym pomóc, to jednak w większości przypadków uważam, że same kobiety są temu winne.

Napisałam to już kilka razy na Just Like NY. Mam taką teorię, że już od początku związku wiesz, z kim masz do czynienia. Istnieją pewne zachowania twojego partnera, które są widoczne od pierwszego dnia znajomości. I dziewczyno, ty też je widzisz, ale często zakrywasz oczy trochę w nadziei, że może ona znikną za jakiś czas. A nawet jeśli ich nie widzisz (nie do końca Ci wierzę), to proponuję zapytać swóich przyjaciół o opinię. Przedstaw swojego partnera najbliższym przyjaciołom, zapytaj ich co sądzą i SŁUCHAJ, CO DO CIEBIE MÓWIĄ. Znają Cię lepiej niż myślisz i od razu będą wiedzieli, czy jesteś traktowana z należytym szacunkiem. I naprawdę ich POSŁUCHAJ. Nie oznacza to, że masz z gościem od razu zerwać tylko dlatego, że twoi przyjaciele coś tam powiedzieli – niemniej MUSISZ porozmawiać ze swoim partnerem o zachowaniu, które Ci nie odpowiada. Jeśli nic nie powiesz, to jesteś po prostu głupia. Dlaczego jestem taka stanowcza…? Bo zastawiasz pułapkę na samą siebie. Udajesz, że coś Cię nie drażni, a przecież właśnie to powoduje, że  jesteś nieszczęśliwa. Będziesz coraz bardziej przygnębiona i w końcu któregoś dnia wybuchniesz. A on nie będzie wiedział, co jest grane, bo przecież tak było od początku, a ty nic nie powiedziałaś. I teraz on będzie zły na Ciebie – i będzie miał do tego prawo, bo nagle chcesz, aby się zmienił. 

Naprawdę TEGO NIE ROZUMIEM – dlaczego nie odezwiesz się już na samym początku…? Dlaczego? Proszę wytłumacz mi to, bo to jest coś, czego ja nie ogarniam. Czy Twoja potrzeba bycia z kimś jest aż tak silna, że jesteś gotowa poświęćic samą siebie? Poświęcić w imię czego? Tylko po to, by wiedzieć, że „ktoś tam jest obok”…? A co z faktem, że ten ktoś w ogóle nie wie, kim ty jesteś? Nie wspominając o fakcie, że on właśnie sprawia, że jesteś nieszczęśliwa.

Wiem, że wszystkie powiecie to samo: „Ale to nie jest takie łatwe”. I po raz kolejny się z Wami nie zgadzam i uważam coś zupełnie przeciwnego – to jest bardzo łatwe. Mówisz: Słuchaj, nie podobało mi sie to, co powiedziałeś do mnie / Nie podobało mi się twoje zachowanie wczoraj / Nie spodobało mi się, jak mnie potraktowałeś tydzień temu. Od razu to powiedzcie; od razu na początku Waszej znajomości. Im dłużej będziecie z tym zwlekać, tym trudniejsze to się stanie. 

To ma miejsce tak często, że naprawdę nie mieści mi się to w głowie. Wszystkie kobiety podążają tym samym wzorem; wszystkie bez wyjątku. Musicie zrozumieć jedną rzecz – dostajecie to, na co się godzicie. Sama ZGODZIŁAŚ się na to jak jesteś teraz traktowana, więc dlaczego w ogóle narzekasz? Jak mam Ci teraz pomóc? Sama to sobie zrobiłaś dziewczyno. Poległaś, bo nie ustawiłaś standardów Waszego związku od samego początku. 

Problem polega na tym, że wiem, że większość z Was i tak mnie nie posłucha. Bez względu na to, jak mocno będę próbowała, jakie książki lub artykuły będę Wam polecać. Po prostu wiem, że nie posłuchacie. Ustawisz kolejną pułapkę dla siebie, będziesz szukać wymówek dla niego i czekać na to aż on się zmieni (k**wa, nienawidzę tej postawy!). Proszę bardzo, zrób to. A później budź się ze łzami toczącymi się po policzkach i kładź się do łóżka z tymi samymi łzami, cały czas narzekając, że nie dostałaś takiego życia, na jakie zasłużyłaś. To nie jest tak, że go nie dostałaś. SAMA go sobie nie dałaś. Tym razem wina leży po twojej stronie. Proszę Cię – przemów, zanim jeszcze nie jest za późno. Bo naprawdę wierzę w to, że zasługujesz na takie życie, jakie chcesz. Ale jeszcze ty sama musisz w to uwierzyć, a to może się okazać najtrudniejszym krokiem do postawienia.

Share: