Jak pożegnać się ze starym rokiem?

Moje pożegnanie z rokiem, który właśnie dobiega końca, zwykle przybiera formę kilkugodzinnej sesji z samą sobą. Zwykle biorę moją listę celów sporządzoną na początku roku i sprawdzam, co też wówczas działo się w mojej głowie – i co udało mi się zrealizować. Zwykle także sprawdzam tę listę na początku każdego miesiąca, by zobaczyć, czy wykonuję pracę, którą dla siebie ułożyłam. Mimo to koniec roku to idealny czas na podsumowanie tego, co poszło zgodnie z planem – a co niekoniecznie. 

Dlaczego zależy mi na tym, aby zrobić to w styczniu? Bo wierzę w odpuszczanie i zaczynanie na świeżo. A nie możesz zacząć zupełnie świeżo, jeśli nadal nie rozprawiłeś się z przeszłością. Zakończ to, zanim skończy się ten rok (a już na pewno, zanim dobiegnie końca pierwszy tydzień stycznia). I przez zakończenie tego nie mam na myśli siedzenia i obwiniania się za to wszystko, co nie wyszło i za to, co spieprzyłeś. Raczej mam na myśli chwilę refleksji i zastanowienie się nad tym, jaką się stałeś osobą. Jestem pewna, że popełniłeś masę błędów – i  dobrze! To znaczy, że nadal jesteś człowiekiem (co nie jest zawsze takie oczywiste w dzisiejszych czasach). Ale wierzę także, że poczyniłeś jakieś postępy. Zapomnij o swoich wpadkach czy wielkich fuckupach. Z czego jesteś dumny? Jakie są te twoje małe zwycięstwa? Za co możesz siebie celebrować?

Mam te dziwną przypadłość (nie jestem z tego dumna, ale tak już mam), że w ogóle nie wracam do przeszłości. Traktuję ją jedynie jako listę do sprawdzenia – patrzę, skanuję, wypisuję rzeczy nad którymi powinnam popracować i tyle. Nigdy więcej już na nią nie patrzę – a nie patrzę dlatego, że wymazuję ją zaraz po tym, jak ją dokładnie obejrzę. Wiem, że brzmię jak maszyna, ale tak właśnie działa mój mózg. To jest zarazem dobra i zła cecha, ale nie pozbyłabym się jej, bo pozwala mi ona nie babrać się bez końca w tym, co było. A nie macie pojęcia, ile złych rzeczy wynika z faktu, że tkwicie w przeszłości. Jak chcecie się poruszać do przodu, jeśli jedną nogą (i całą głową) zanurzeni jesteście w tym, co było…? Jest takie świetne zdanie, które niedawno przeczytałam: „Jeśli postawisz jedną stopę, to musisz także podnieść drugą stopę, o ile chcesz poruszyć się do przodu”. Nie możecie udawać, że poruszacie się do przodu, jeśli jedna z Waszych stóp tkwi na ziemi – a przez ziemię rozumiem Waszą przeszłość.

Oto co powinieneś zrobić: usiądź, zreflektuj się nad tym, co wydarzyło się w twoim życiu, spisz esencję tego nad czym powinieneś popracować – i zapomnij o tym, co było złe. To już się stało, nic już nie możesz w tej sprawie zrobić. Nie masz już żadnego wpływu na przeszłość. Tym, na co wciąż masz wpływ, jest Twoja przyszłość. Dlaczego nie skupisz się na niej? Tu masz całą moc; sam jesteś kreatorem swojej przyszłości, możesz jej nadać dowolny kształt. Dlaczego więc tak kurczowo trzymasz się tego, co było? Tego właśnie nigdy nie mogłam zrozumieć. Ubolewanie nad tym, co się stało tylko odbiera Twoją moc. Lubimy myśleć, że polegamy przez innych, a to nie tak; zwykle to tylko Twoja wina, że polegasz i przegrywasz. A jednym z tego powodów jest fakt, że ubolewasz nad swoimi błędami, zamiast skupić się na stworzeniu planu, aby nie popełnić ich ponownie.

Może w ciągu ostatniego roku poległeś w związku lub w przyjaźni; może Twoja rodzina nie mogła w pełni na Ciebie liczyć, może popełniłeś ogromny finansowy błąd. Wszyscy mamy coś co moglibyśmy opłakiwać, ale bardzo mądre pytanie brzmi – czy to w czymś pomoże? I bez względu na to, co to było, od razu mogę na to pytanie odpowiedzieć : Nie, nie pomoże. Więc wyświadcz sobie przysługę i napisz na kartce to, nad czym chcesz popracować (może to być tylko jedna rzecz) i… przebacz sobie. Czy potrafisz sobie przebaczyć? Musisz to zrobić, jeśli chcesz ruszyć do przodu. Nie, nie byłeś idealny, ale wiesz co? Nikt nie jest (uwierz mi – naprawdę nikt nie jest), więc przebacz sobie; popłacz przy tym jeśli musisz, a później rusz do przodu. Jesteś naprawdę w porządku, nawet jeśli nie byłeś najlepszą wersją siebie. Pamiętaj – postaw jedną stopę, ale później podnieś także drugą. Zanim się zorientujesz, będziesz kroczył naprzód.

Share: