Pokolenie przeciągania palcem

Nie wiem jak jest w innych krajach, bo od 4 lat nie opuscilam USA, ale wiem, ze tu technologia przejmuje kontrole. 

Na pierwszym miejscu jest Iphone, w ktorym jest praktycznie wszystko (nie informuje Cie jedynie o tym,  kiedy jest twoja pora sikania…przynajmniej jeszcze nie). Smartfony i wszlekiego rodzaje aplikacje to wspolczesny zwiazek doskonaly – te dwie rzeczy zostaly dla siebie stworzone. Jedno urzedzenie zalatwia wszystko.

Nawet poranne pojscie do Starbucksa sie zmienilo. Gdy tam wchodze (chodze z 3 razy w tygodniu) nawet nie siegam juz po swoj portfel – siegam po telefon, w ktorym jest oczywiscie aplikacja, przykladam, pika i zalatwione. Sa tacy, ktorzy zamawiaja swoja kawe (lub te inne rozne dziwactwa) i placa za nia jeszcze w drodze do kawiarnii. Wchodza z sluchawkami na uszach, ich napoj z ich imieniem jest juz gotowy, biora I wychodza – nie zamieniajac slowa z nikim. Nikt o nic nie pyta. 

Jesli chcecie kupic jakas przegryzke – wchodzicie do tutejszej drogerii-sklepu spozywczego np. CVS, bierzecie co Wam sie podoba, idziecie do kasy samoobslugowej, placicie i wychodzicie. Nie ma potrzeby rozmawinia z kasjerka. Moze dlatego ich polityka to krzyczenie glosnego “Dzien dobry”, tak, ze prawie dostaje zawal serca. 

Kupowanie nigdy nie bylo prostsze, bierzesz co Ci sie podoba i przeciagasz karta (lub po prostu ja przyblizasz) i tyle. Rzadko kiedy musicie cos podpisac lub wstukac swoj kod pin. W niektorych miejscach nawet juz nie mozecie zaplacic gotowka. Czasami mam wrecz wrazenie, ze rachunek drukuje sie zanim w ogole przeciagne karta. 

Nawet nie potrzebuje juz karty czlonkowskiej na mojej silowni. Wchodze i przyciskam moj palec. A jesli nagle mam ochote kupic sobie tam szejka to nie ide po karte, tylko znowu przyciskam palec  i oplata magicznie laduje na mojej karcie. Jeszcze jedna fajna rzecza na mojej silowni to suszarka – gdy skoncze plywac, biore moj stroj kapielowy, wrzucam, naciskam wieko, przytrzymuje I kilka sekund pozniej juz jest suche. Magia!

Kiedy wychodzimy z moimi przyjaciolmi na obiad juz nie ma przepychanek z placeniem. Robimy (wlasciwie to oni robia) obliczenia, jedna osoba placi, a reszta wyciaga telefony i przesyla odpowiednia sume za pomoca aplikacji Venmo. Juz nie ma wiecej: “To oddam Ci jutro”, “Nie mam gotowki” czy “To kiedys sie rozliczymy”. 

Nie wspominam nawet o wszystkich tych sposobach komunikowania sie teraz, na czele z Facetime i o aplikacjach randkowych, o ktorych juz wspominalam na Just Like NY. 

Jest wiele niesamowitych rzeczy zwiazanych z technologia i zdecydowanie ulatwia ona zycie, ale to co mnie przeraza teraz, to ze kazdy gapi sie w ten telefon. Nadal zobaczycie ludzi, ktorzy czytaja ksiazki (to wlasciwie jest bardzo czeste w metrze), ale wiekszosc ludzi bedzie po prostu tepo patrzyc sie w ten telefon zapominajac, ze wokol nich toczy sie zycie. Co doprowadza mnie do szalu, to ludzie, ktorzy sprawdzaja swoje telefony idac po ulicach. Rozumiem, ze musisz sprawdzic wazna wiadomosc, ale niektorzy ida i po prostu graja w gry lub ukladaja pasjansa!!! I moge wyczuc taka osobe na mile! Idzie jakims dziwnym krokiem, w zwolnionym tempie I przemieszcza sie z lewej na prawa strone, tak jakby byla pijana. I przysiegam, nigdy tego nie zrobilam, ale mam wowczas ochote podejsc i trzasnac w ten telefon, tak aby roztrzaskal sie na ziemi. Strasznie mnie to kusi. 

Oczywiscie nie mam nic przeciwko technologii, lubie i uzywam, ale jestem przeciwniczka tych pustych spojrzen, za ktore technologia jest odpowiedzialna. Zauwazyliscie to? Czasami mam wrazenie, ze ludzie patrza sie na mnie przez ekran swojego smartfona.  A to jest cos, co mnie przeraza. 

Share: