W NY szukasz albo pracy, albo mieszkania albo faceta

To popularne powiedzenie w NY i nie moglabym sie bardziej zgodzic z jego trafnoscia. Znam juz wiele ludzi w NY, ale na palcach jednej reki moge policzyc znajomych, ktorzy maja te trzy rzeczy jednocześnie.  Nawet jesli jestes w zwiazku, to co 1-2 dwa lata szukasz mieszkania lub pracy – takie sa realia. To miasto nie jest stworzone dla stabilnego zycia. I choc kocham NY, to coraz trudniej jest mi sobie wyobrazić siebie samą w tym miejscu na cale zycie (sama nie wierze, ze wypowiadam te slowa). Mysle, ze to swietne miejsce na pare lat, moze nawet na dekade, ale wiecej niz to moze po prostu doprowadzic cie do szalu, zwlaszcza, jesli sie tu nie urodziles. Bo tu caly czas probujesz wszystko udoskonalac, zaczynajac od rzeczy, ktore wymienilam, poprzez swoje umiejetnosci, cialo, siebie samego. W koncu dochodzisz do momentu, ze nie wierzysz, ze mozesz byc wystarczajaco dobry (wiecej o tym wkrotce) i ze tak naprawde nie potrzebujesz tego ciaglego ulepszenia. Bo prawda jest taka, ze musisz sie caly czas doskonalic, by pozostac w kregu zainteresowania. Jesli chcesz nadazac za tym co sie dzieje, musisz sie zmieniac, odkrywac na nowo. Powinienes chciec wzbic sie na wyzszy poziom, bo inaczej – po co tu w ogole jestes?

Gdzie indziej jest rzeczą zupełnie normalną, ze zostajesz w tym samym mieszkaniu, w tej samej pracy, z tym samym partnerem przez pare lat. Deklarujac takie zycie tutaj, dostaniesz z kolei jedynie uprzejme skinienia glowy. Wiekszosc ludzi bedzie zaskoczona, ze cos na dluzsza mete naprawde ci odpowiada. Bo to miasto zbudowane z myślą o tymczasowych akcjach. Jest wykrojone na codzienne sukcesy. Jesli po uslyszeniu pytania: “co nowego?”, odpowiesz: “Niewiele, to co zawsze” mozesz dostac dziwne spojrzenia, a moze nawet latke: “Nudziarz” lub “Frajer”. Dlatego wlasnie, gdy ludzie pytaja mnie, jaki jest NY, odpowiadam, ze wspanialy. I mowie to szczerze, ale tez dodaje: „I trudny do zycia”. Bo naprawde trudno jest caly czas utrzymac ten rytm. Ludzie naogladaja sie filmow I seriali o NY I mysla, ze przyleca tu I po prostu osiagna sukces. A to sie nie dzieje. Minie wiele lat, zanim osiagniesz sukces, jesli w ogole bedzie ci to dane. Spotkalam tu ludzi, ktorzy placza po roku czy dwoch, ze juz nie maja sily, ze juz nie chca walczyc o swoje marzenie, ze to jest po prostu za trudne I ze mieli lepsze zycie w swoim kraju. Bo wyobrazcie sobie, ze macie wokół siebie kilkumilionowa armie ludzi i co najmniej polowa z nich przyjechala tu osiagnac cos wielkiego. Ilu z nich sie powiedzie? Dlatego wlasnie mieszkania zmieniane sa tak czesto – ludzie wyjezdzaja stad I po pewnym czasie wracają na nowo, sprobowac jeszcze raz. Prace sa zmieniane – “moze ta nastepna praca przyblizy mnie do celu…?”. Partnerzy zmieniani sa jak rekawiczki (albo zwiazki w ogole nie sa rozpoczynane): “Moze ten facet przyniesie mi ulge, pomoc, da mi silne ramie, ktorego potrzebuje, aby nie upasc”. 

Paradoks polega na tym, że jeśli już zdobędziesz tutaj te trzy rzeczy – mieszkanie, prace, partnera… to najprawdopodobniej zaczniesz myslec o wyprowadzce do innego miasta, “by w koncu wiesc normalne zycie”. 

Share: