Kilka razy zapytano mnie o to, jakie kosmetyki popularne są w Nowym Jorku. Odpowiedziałabym na to pytanie, gdybym znała odpowiedź. Kosmetyki to dla mnie czarna magia. Nie znam się na makijażu. Kiedyś non stop kupowałam różne kolorowe magazyny, ale sekcja z kosmetykami była zawsze tą, którą od razu przewracałam. Jestem dumna z siebie, bo używam obecnie czegoś bliskiego podkładowi i bronzerowi (obydwa firmy Bare Minerals), których kiedyś nie używałam – i samo to uważam za osiągnięcie. Poszłam do Sephory i zrobiłam zdjęcia marek, które są tu najpopularniejsze. Tak, tu też kobiety kupują kosmetyki głównie w Sephorze. Są oczywiście te sztandarowe, jak Lancome, Helena Rubinstein, Clarins, Shisheido, Smashbox, Guerlain, Estee Lauder itd., które są bardzo popularne i na które tu kobiety stać. Ale są też inne jak: Bare Minerals (moja ulubiona), Make Up Forever, Nars, Bobbi Brown – i one także mają swoich zagorzałych fanów.  

Po całym Manhattanie rozsiane są sklepy MAC’a: marki, która jest tu szalenie popularna. Miałam od nich pomadkę, tę słynną Rosyjską Czerwień, ale jedna dziewczyna ukradła mi ją z torebki w pewnym klubie (nie żartuję: zniknięcie torebki zauważyłam po pewnie 10 minutach, a to była dość duża torebka, w której miałam laptopa, klucze, o portfelu nie wspominając; od razu pobiegłam do ochroniarza, a ten po 15 minutach znalazł ją w toalecie; w środku był wciąż laptop, klucze, portfel, ale zniknęłam pomadka i właśnie skończona buteleczka perfum Chanel! Nie mogłam uwierzyć, że ukradła mi tylko pomadkę i jeszcze Tic Taki!). Ale właśnie kupiłam sobie kolejną.

Marka, która robi się tu coraz bardziej popularna (i jest tania) to NYX. Właśnie kupiłam sobie od nich kredkę do brwi, ale ponieważ to moja pierwsza kredka do brwi w życiu, to za bardzo nie mam porównania(update – kupiłam kredkę marki Make Up Forever i jest lepsza). 

Makijaż jest szalenie popularny wśród Azjatek: widuję na Manhattanie sklepy z dziwnymi nazwami i zdjęciami Azjatek. Przyznam, że jeszcze nie weszłam do takiego sklepu, gdyż sama Sephora to już dla mnie za wiele. 

Jeśli chodzi o kremy do twarzy, to wiem, że popularnością cieszą się marki Fresh i Origins, które mają dobry skład. Widuje się też sklepy firmy Kiehl’s, którą lubię (nic dziwnego: jest to firma założona ponad sto lat temu właśnie w Nowym Jorku). Ja sama używam kremów firmy Arbonne, bo zależy mi na tym, aby nie wcierać chemikaliów w twarz i póki co nie planuję zmiany, bo jestem bardzo zadowolona. Mam też kilku znajomych, w tym jednego bardzo fajnego przyjaciela, który szaleje za firmą Lush Cosmetics, słynącą z ręcznych i bardzo mocno pachnących wyrobów, ale sama jakoś nie mogę się do tej brytyjskiej firmy przekonać (choć ich intymny puder „Silk Underwear” okazał się miłą niespodzianką). 

Ostatnio miałam wolne popołudnie i zaczęłam oglądać różne Youtuberki i nie mogłam uwierzyć własnym oczom oglądając te porady. Nie miałam pojęcia, że taki świat make-up’u istnieje. Więc jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś o kosmetykach i makijażu, to lepiej obejrzyjcie je i będziecie wiedziały wszystko. To zdecydowanie nie jest coś, co mnie interesuje. Podziwiam ich wiedzę i oddanie, nie wiedziałam, że można tak pasjonować się pomadką, ale hej, jeśli komuś to pasuje to śmiało – róbcie to i cieszcie się tym! Sama chętnie dałabym im swoją twarz do przemalowania.

Share: