Krok 24 – Złamane obietnice

Obiecałam sobie, ze wypije tylko dwie kawy w tamtym tygodniu, a i tak poszlam kupić trzecia. Obiecalam sobie cwiczyc pięć razy w tygodniu w tym roku, a tydzien temu cwiczylam tylko trzy razy. Obiecalam sobie nie jesc makaronu, a pare dni temu wciagnelam caly talerz. Czy bylam na siebie zla? Tak, bylam. Czy moglam była tego nie zrobic? Prawdopodobnie. Czy powinnam byla tego nie robic? Prawdopodobnie. Czy to znaczy, ze cala moja praca poszla na marne? Nie, wcale nie. To tylko znaczy, ze mialam kilka slabszych dni. Chodzi o to, ze nawet kiedy jestes skupiona, kiedy wiesz dokad zmierzasz i wiesz dlaczego to robisz, to i tak nie zawsze wszystko pojdzie zgodnie z Twoim planem. Czasem jest to Twoja wina, a czasem zupelnie nie (przewaznie jednak Twoja). W pracy nad soba liczy sie przede wszystkim konsekwencja, ale to wcale nie oznacza, ze wszystko zawsze bedzie zrobione tak jak nalezy. Jestes tylko czlowiekiem, ja jestem tylko czlowiekiem i oczywiscie popelniamy bledy, jestesmy przeciez niezmiennie “dzielem w toku”. 

Bedziesz upadac, bedziesz miewać te dni, kiedy obiecałeś sobie nie pic alkoholu i nie jest tlustego jedzenia, a tu nagle bedziesz siedzial z pizza i popijala juz trzecie piwo. To Ci sie bedzie ciagle przytrafiało… i wiesz co? Nie ma w tym nic zlego. Sztuka polega na tym, aby jednak podniesc sie i dalej kroczyc ku swojemu celowi. Mozna sie potknac na tej drodze, czy nawet upasc, ale kluczem jest stanac na niej ponownie i isc do przodu. Nie biczuj sie, bo znowu odniosles porazke (tak jak ja to robilam), ale wstan nastepnego dnia i powiedz sobie, ze dzis zrobisz wszystko wedlug zamierzonego planu. Nastepnego dnia zrob to ponownie i nastepnego dnia ponownie. Im czesciej bedziesz powstawal, tym wieksze szanse, ze twoje upadki beda coraz rzadsze. Bedziesz stawal sie coraz mocniejszy i coraz mniej bedzie takich dni, kiedy bedziesz lamal wlasne obietnice. 

W lutym postawilam sobie wyzwanie, ze… bede robila to na co mam ochote. Obiecalam sobie, ze nie bede wypelniala swojego grafika od rana do wieczora i ze takze pozwole sobie jesc troche wiecej roznych rzeczy niz zwykle. I jest kilka lekcji, ktore wyciagnelam z tego doswiadczenia. Jedna z nich jest, ze niezdrowo jest planowac sobie caly grafik z gory do dolu, gdzie kazda godzina musi byc czyms wypelniona. Wedlug mnie to nie dziala na dluzsza mete, bo w koncu staniesz sie zakladnikiem wlasnego terminarza. Ale takze przekonalam sie, ze my ludzie, potrzebujemy pewnej struktury. Jesli pozwolisz swojemu dniowi tak leciec, to on po prostu odleci od Ciebie tak daleko, jak tylko moze i nieczgo tego dnia nie zrobisz. Doszlam do pewnego wniosku, ktory moze nie byc dla Was objawieniem, ale mnie pomógł – ze kluczowe jest, aby ustalic grafik na nastepny dzien, bo ten dzien przepadnie (przynajmniej mnie przepada), ale wazne jest, by nie wypelniac go samymi waznymi aktywnosciami, bo niedlugo nabawicie sie ataku serca. Tak wiec planujcie swoj dzien wczesniej, ale zostawcie tam troche miejsca na rzeczy, ktore takze sprawiaja Wam przyjemnosc i zostawcie sobie rame czasowa, gdyby sie okazalo, ze dane aktywnosci zajely Wam wiecej czasu niz sie spodziewaliscie. Innymi slowy – planujcie mniej rzeczy, ale dopilnujcie, aby te ktore znajda sie na Waszej liscie rzeczywiscie zostaly faktycznie zrealizowane. A kolejna rzecza jakiej sie nauczylam, to ze jednak zywienie zasadowe (o ktorym juz pisalam na Just Like NY) sprawi, ze Wasze dni stana sie o wiele bardziej produktywne, niz na jakimkolwiek innej diecie. I powinnam o tym pamietac, kiedy nastepnym razem pomysle o talerzu makaronu. 

Share: