Życie imigranta

Żyję w NY już ponad trzy i pół roku i, co tu dużo mówić, to jest dopiero przygoda! Nikt nie może Cię na nią przygotować. Przybywasz tu myśląc, że będziesz wieść życie niczym z „Seksu w wielkim mieście”, a tu nie lądujesz nawet blisko tego. Jest trudniej, wszystko jest inne, przytrafia Ci się tyle różnych dziwnych rzeczy, że zaczynasz kwestionować swoją decyzję. Dlaczego znowu o tym piszę? By przypomnieć samej sobie, aby nigdy się nie poddawać, bo moja walka w końcu zacznie przynosić owoce. 

Przez pierwszy rok mieszkania w NY musiałam wstawać do pracy najpierw o 4:30 a później o 5:30, później z kolei, przez 2 lata i 4 miesiące (!) chodziłam do pracy o 16:30 i wracałam najczęściej pomiędzy 2 i 3 nad ranem, a często i później. Powrót do domu zajmował mi zwykle 1h20 min, a czasem 2h. Nie wiem, jak to zrobiłam. I teraz w końcu doszłam do momentu, że będę pracowała od 9-17 od poniedziałku do piątku. I nie mogę uwierzyć we własne szczęście. Nie sądziłam, że to się w wydarzy tak szybko. Praca od 9 do 17 nie jest oczywiście szczytem moich marzeń, ale na chwilę obecną bardzo mnie uszczęśliwia i powoduje, że jestem z siebie dumna. Nie macie pojęcia z ilu rzeczy musiałam zrezygnować, aby dojść tu gdzie jestem. Nie mam za wiele pieniędzy, właściwie to nawet mam dług, i nie mam tych wszystkich gadżetów, które zwykle mają nowojorczycy. Ale wierzę, że któregoś dnia, i to szybciej niż później, będę bardzo bogata i będę pomagać ludziom spełnić ich marzenia. Dlaczego o tym piszę? Bo chcę, abyście wiedzieli, że nic nie przychodzi łatwo i walka o własne marzenia jest cholernie trudna. Nie myślcie, że dlatego, że ktoś mieszka w NY, w Londynie czy w innym dużym mieście ma lepszy styl życia od Was. Nie oceniajcie ludzi tylko dlatego, że wybrali inny styl życia. Ja wybrałam nie tylko inny styl życia, ale i inny styl myślenia. Postanowiłam opuścić moją strefę komfortu i zrobić coś, co jest bolesne, niekomfortowe i wymaga ogromu cierpliwości. Teraz wiem, że życie zaczyna się poza strefą komfortu i nawet jeśli wydaje się ogromnym poświęceniem i nim jest, to dzięki zaangażowaniu i oddaniu, będzie któregoś dnia wynagrodzone. Postanowiłam napisać to teraz, na początku 2017 roku, by pomóc Wam zdecydować. Zdecydujcie się opuścić swoją strefę komfortu, zdecydujcie się zrobić coś nowego, coś co zawsze chcieliście zrobić, postawcie ten dodatkowy krok, zróbcie ruch, po prostu zróbcie to. Nie bójcie się. Tak, będziecie przechodzić przez rzeczy, które są nieprzyjemne, które będą dla Was wyzwaniem, które nawet spowodują łzy, ale uwierzcie mi – będą tego warte. Nawet nie wiecie jak bardzo się rozwiniecie. Niedługo nie poznacie osoby, którą byliście i będzie pod wrażeniem osoby, którą się staliście. Dołączcie do mnie i wybierzcie się ze mną w tę podróż, głęboko przy tym wierząc w siebie. Naprawdę możecie to zrobić. Jak ktoś mądry kiedyś powiedział: Tam gdzie jest chęć, znajdzie się i sposób. Znajdź swój sposób i skocz.

Share: