Czy naprawdę aż tak się różnimy?
Pośród całego tego szumu wokół ruchów migacyjnych, które odbywają się już nie tylko w Europie, za każdym razem zastanawia mnie jedno – skąd taka pewność w wygłaszaniu opinii na temat innych kultur? Za każdym razem, gdy ktoś mówi jak bardzo się różnimy unoszę czoło (przez to nabyłam już zmarszczki) w pytaniu: Naprawdę? Różnimy się aż tak bardzo? Skąd wiesz?
Gdy Syryjczycy masowo zaczęli opuszczać swój kraju rozległy się głosy: „Nie mogą z nami zamieszkać, bo przecież są inni”, a ja się pytam – z iloma Syryjczykami w swoim życiu rozmawiałeś i kiedy był ostatni raz? Nie twierdzę, że będziemy się we wszystkim zgadzać, na pewno nie będziemy rozumieć pewnych aspektów naszych kultur, ale czy naprawdę różnice są tak diametralne, że nie sposób żyć obok siebie? A tak w ogóle, wiecie, że Muzułmanie różnią się w zależności od kraju z którego pochodzą?
Nie trzeba nawet brać za przykład kultury islamu. Uwielbiam, gdy ludzie mają opinię na temat innych kultur na podstawie tego co zobaczyli gdzieś tam w mediach. Te przekłamania dotyczą zwłaszcza czarnoskórych. Nie tylko wszystkich wrzucamy do jednego worka (co już kompletnie pozbawione jest sensu! to tak jakby wrzucić wszystkich białych do jednego worka!), ale już mamy ugruntowaną opinię na temat czarnoskórego z Bronksu czy Nigerii, obok których nawet w życiu nie staliśmy (ten pierwszy na pewno chce wszystkich zastrzelić, a drugi je surową krowę na śniadanie).
Na podstawie czego wygłaszacie takie opinie, się pytam? Mam takie dziwne pytanie – dotykaliście kiedyś chociażby włosów czarnoskórej osoby? Wiecie jaką mają strukturę, co zrobić, by chociażby je rozczesać? Takie drobne rzeczy, które tylko udowadniają, że tak naprawdę nie wiecie wszystkiego.
Wierzę, że gdy Polacy przybyli do Stanów Zjednoczonych niewielu Amerykanów myślało: O, dogadamy się, przecież nasze kultury są podobne! (Nie, Amerykanie tak nie myśleli; nie, nie są aż tak podobne).
Im więcej ludzi z różnych kultur tu poznaje, tym bardziej uświadamiam sobie, że oprócz oczywistych różnic kulturowych – jak kuchnia, religia, czy to jak dorastaliśmy, aż tak bardzo się nie różnimy. Tak samo sprawdzamy facebooka, tak samo czekamy na lajki od faceta, który nam się podoba, tak samo chcemy pracować, wynajmować przyjemne mieszkanie, wyglądać dobrze i być akceptowanym. Tak samo też chcemy być szanowani, bez względu na to z jakiego kraju pochodzimy.
Jasne, że są ekstermiści(wiecie, że ISIS to tylko mały procent społeczności muzułmańskiej, prawda?), ale wariatów nie brakuje w każdej kulturze (patrz działania polskiego rządu teraz). Zanim więc wypowiecie się na temat Francuza, Kenijczyka, Koreańczyka, czy każdej innej nacji, porozmawiajcie z nimi i zadajcie pytania, na które myślicie, że znacie odpowiedź. Gwarantuje Wam szok kulturowy. Szok, któremu sami jesteście winni.