Dziewczyny, chcecie poczuć się pewniej siebie? Przylećcie do NY
Parę dni temu rozmawiałam z jedną dziewczyną, Żydówką, która poprosiła mnie o coś i później z dziesięć razy przepraszała, że mnie o to poprosiła i upewniała się, czy aby na pewno nie mam z tym problemu. W którymś momencie zirytowana powiedziałam jej, żeby przestała, bo zaczynam mieć problem z tym, że mnie cały czas za to przeprasza. Na co ona powiedziała mi, że to „jej żydowskie poczucie winy”. Nie wiedziałam, że coś takiego istnieje. Podobno odpowiedzialne za to są żydowskie matki, które budują to poczucie winy w dzieciach od małego.
Może to za daleko idące skojarzenie, ale pomyślałam, że my Polki mamy coś podobnego, tylko na polu pewności siebie. Ta myśl przyszła mi do głowy, gdy nastało lato. Dlaczego? Bo Polki są piękne, tylko o tym nie wiedzą. Pamiętam, gdy po moim półrocznym pobycie w NY zobaczyłam moje krajanki poczułam zarówno ukłucie zazdrości, jak i dumę – świetny styl i zadbane ciała. Uważam siebie i znakomitą większość moich koleżanek za atrakcyjne dziewczyny. Ale żadna z nas nie jest pewna siebie. Do tej pory (na szczęście coraz rzadziej), zdarza mi się 4 razy zastanowić, czy nie wyglądam za grubo, jednym słowem – czy wyglądam wystarczająco dobrze. Moje wahanie trwa do momentu, gdy wejdę do metra i zobaczę dziewczyny różnych ras i kolorów skóry, które dumnie obnoszą się ze swoim ciałem – zwłaszcza Afroamerykanki i Latynoski. Ich pełne kształty (naprawdę pełne), są nie tylko eksponowane, ale i dumnie prezentowane. A ja za każdym razem zachodzę w głowę – jak one to robią? Noszą obcisłe i skąpe ciuchy i nawet przez sekundę nie zastanawiają się, czy ich spódnica jest za krótka, a ich uda odpowiednio smukłe. Dumnie prezentują bujne kształty, a nadmiar kilogramów traktują jak swój atut. A co na to mężczyźni? Wodzą za nimi wypełnionym pożądaniem wzrokiem.
A jak było by w Polsce…? Jestem pewna, że „Ale grubas” i „Popatrz, jaki wieloryb” to byłyby najdelikatniejsze określenia jakie by usłyszałyby. Bo naszym problemem są nie nasze mamy, a nasi mężczyźni. Ile razy zdarzyło Wam się usłyszeć od nich na ulicy wypowiedziane z uśmiechem (na trzeźwo, bez dodania do tego chamskiego komentarza o foczkach czy innych takich): „Pięknie wyglądasz. I te twoje oczy”…? Mnie się to zdarzyło w Polsce może ze dwa razy, przez 30 lat mojego tam życia. Tu słyszę to codziennie (nie przesadzam), do tego NIGDY nie usłyszałam nic obraźliwego pod swoim adresem. Chłopaki! Mówcie kobietom, że są piękne! To naprawdę nie lot w kosmos, a kilka słów, które zmieniają wszystko. Problem polega na tym, aby je wypowiedzieć trzeba być pewnym siebie i mieć tzw. jaja.