Kiedy rozmiar ma znaczenie, czyli o mieszkaniach w NY

Ostatnio mój uwagę przykuły reklamy, które napotykam zarówno w metrze jak i na Manhattanie. Z pewnością one będę o wiele zabawniejsze dla nowojorczyków, niż dla tych, którzy w NY nie mieszkają. Już wytłumaczę dlaczego. Jej autorem jest firma zajmująca się nieruchomościami  i  wszystkie odnoszą się do mieszkań, a właściwie do problemów jakie napotykają nowojorczycy, gdy chcą je wynająć.

Pierwsza reklama mówi: „Czy to nadal sypialnia, jeśli nie możesz tam zmieścić łóżka?”. (Is it still a bedroom if the bed doesn’t fit?)

Mały rozmiar to jedna z legendarnych wręcz cech nowojorskich mieszkań. Słyszałam różne historie od szukających mieszkań w tym wielkim mieście i ofertach, które napotykali. Jedną z częstszych jest oferta wynajmu pokoju, który ledwo mieści łóżko. Łóżko i tyle. O wstawieniu szafki możecie zapomnieć.  Bez żenady żądano $500 za miesiąc.

Druga reklama: „ 500 stóp kwadratowych w NY jest większe niż 500 metrów kwadratowych gdziekolwiek indziej”. (500 square feet in NYC is bigger  than 500 square feet anywhere else).

Po raz kolejny – rozmiar. Mieszkania, które są oferowane do wynajęcia to często klitki z jednym oknem. Rozmiar sypialni już znacie; inne pomieszczenia idą jej tropem.  Czasami wyglądają jak mieszkania dla liliputów i potrafią rozbawić do łez. Łzy śmiechu są jedynie preludium do prawdziwych łez, kiedy zdajecie sobie sprawę, że tak wygląda większość mieszkań (na waszą kieszeń). 

Trzecia reklama: „To miasto, w którym jeśli masz pralkę i suszarkę to znaczy, że Ci się udało”. (The city where a washer and a dryer mean you’ve made it.)

Nowojorskie mieszkania praktycznie nie mają pralek. Związane jest to z system hydraulicznym –  po prostu mógłby tego nie wytrzymać. Dlatego pralnie rozsiane są po całym mieście lub też znajdują się w piwnicach większych budynków mieszkalnych. Nigdy nie sądziłam, że posiadanie pralki to rarytas, ale sama złapałam się na tym, że gdy niedawno koleżanka pokazała mi swoją to zaniemówiłam i poczułam ogromny szacunek.

Czwarta reklama: „Oczywiście, twoje okno wychodzi na ścianę z cegieł, ale za tą ścianą jest Nowy Jork”. (Sure, your window faces a brick wall, but behind this wall is New York City).

Dokładnie tak. Ściana sąsiada to będzie wasz najczęstszy widok z okna. Budynki stawiane są jeden obok drugiego by jak najwięcej wycisnąć z nowojorskiej, horrendalnie drogiej, przestrzeni. Dlaczego wszyscy godzą się na takie warunki? Z tego samego powodu – bo jak tylko przekroczą próg swojego mieszkania, znajdują się na ulicach Nowego Jorku: w miejskiej dżungli, w której każdy dzień to prawdziwa przygoda – lub walka o życie. 

Share: