Union Square

Jest takie miejsce na Manhattanie, które wydawało mi się oczywistym punktem na mapie każdego turysty i miejscem, w którym każdy nowojorczyk był przynajmniej 100 razy. Otóż okazało się, że noga niektórych nigdy tam nawet nie postała (?), a  inni uważają, że nie ma tam niczego specjalnego, więc tam nie przychodzą. Gdy czasami wrzucam zdjęcia z placu Union Square – bo o nim tu mowa – czytam komentarze, że zapewne jestem tu od niedawna. Mieszkam tu od ponad roku, a wcześniej bywałam wiele razy, i za każdym razem Union Square był pierwszym miejscem, do którego przyjeżdżałam. Co więcej  – nadal uwielbiam tu przychodzić.

Może za kilka lat zmienię zdanie, może będę się dziwiła, że lubiłam tu kiedyś przebywać, ale póki co będę to miejsce polecać jako jedno z pierwszych, w którym powinniście się pojawić. Dlaczego tu?  Dla mnie to serce Manhattanu. Tu łączy się bardzo wiele linii metra, więc zawsze napotkacie nadciągające fale ludzi, będziecie obserwować swoiste przypływy i odpływy tłumu, zwłaszcza w godzinach szczytu (około 9 rano i po 17 – warto choć raz zobaczyć ten ocean). To wiąże się z prawdziwą mieszanką kulturową. Na Union Square zobaczycie wszystkich: wszystkie nacje, kolory skóry, najdziwniejsze ubrania i stylizacje. Będziecie mogli posłuchać, jak śpiewają wyznawcy Hare Krishna, obserwować grę w szachy wielu przypadkowych przechodniów, podziwiać tancerzy (tu zawsze ktoś nagle zaczyna tańczyć). A jak Wam się to znudzi, zawsze możecie zaglądnąć do parku i pocieszyć się psami bawiącymi się na specjalnie dla nich wyznaczonym wybiegu. Ten plac zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy, bo daje mi obraz tego, czym jest NY (czym jest dla mnie) – współczesną wieżą Babel, której korzenie sięgają nowojorskiego metra. 

Polecam kupić coś do jedzenia w znajdującym się naprzeciwko sklepie Whole Foods i usiąść na tamtejszych schodach na pół godziny. Nie będziecie w stanie przestać gapić się na przechodzące przed Waszymi oczami zjawiska. 

Share: