A prać trzeba

Mój przyjaciel Michał, sprowokował mnie swym niedawnym postem o pralniach dostępnych w Polsce, do wspomnienia o pralniach w Nowym Jorku. Tu rzadko kiedy się zdarza, by ktoś miał pralkę w mieszkaniu, dlatego pralnie znajdują się dosłownie co kilka bloków. Co więcej – pralka w mieszkaniu to luksus. Sama nigdy jej tu nie miałam, ale mieszkałam już przy różnych pralniach – przy nowoczesnych całodobowych i przy małych klitkach, które wyglądały jak po trzęsieniu Ziemi. Miałam też pralnię w budynku (wcale nie taki luksus jak sądziłam, bo zwykle wszystkie pralki były zajęte). Teraz mam całodobową pralnię tuż obok mnie – nie wyróżnia się ona niczym szczególnym, oprócz tego, że jest bardzo duża i rozbrzmiewa w niej meksykańska muzyka.

Tutaj jesteś szczęściarzem, jeśli twoja pralnia oddalona jest nie więcej niż jeden blok od Ciebie. To oznacza, że unikniesz katastrofy w postaci stanika wypadającego nagle na przejściu dla pieszych (nie polecam). Nie wiem dlaczego, ale uważam, że jest coś poniżającego w taszczeniu wora z brudnym praniem. Gdy widzę, jak każdy ugina się pod jego ciężarem, targając w drugiej ręce płyn do prania i zmiękczacz do ubrań (a jakże, „by nadać im zapach nadchodzącej wiosny” ), w zębach niesie komórkę lub klucze, zawsze myślę, że wszyscy jedziemy na tym samym wózku – wózku z brudnymi majtkami. I choć wydaje się to takie proste – wkładasz rzeczy do pralki, wlewasz płyn i po pół godzinie przychodzisz przełożyć je do suszarki, a po następnej pół godzinie przychodzisz je zabrać, to wiem, że dla wielu (ze mną na czele) zdanie: „Muszę zrobić pranie” brzmi jak wyrok. Jak już w końcu je zrobisz to nie tylko ogarnia Cię uczucie wielkiej dumy, jakbyś zdał najważniejszy w życiu egzamin, ale też i nabierasz przekonania, że pranie to żadna filozofia i że następnym razem będziesz biegł do pralni w podskokach.  I to przekonanie towarzyszy Ci  jedynie do następnego prania. 

Średni koszt prania to $2.25 (cena za jedną pralkę), suszenie to zwykle ok. $1.50. 

Share: