99 cents, czyli cena czyni cuda

Nie wiem, czy coś takiego istnieje w innych krajach. Spotkałam się z tym jedynie w Stanach. Mam na myśli sklepy 99 cents. Znajdziecie je tu niemal na każdym kroku, a w nich… dosłownie wszystko! Nie przesadzam. Potrzebujesz pasty do zębów, podpasek, wielkiej litery zrobionej z papieru, wieszaka na ręczniki, komplet nowych szklanek czy kabel do łączenia laptopa z telewizorem…? Proszę bardzo. Gdy potrzebuję gwoździ, szpilek, koperty bąbelkowej, śrubokręta czy płynu do mycia podłogi – idę właśnie tam. Rzadko zdarza się, bym – prosząc o coś sprzedawcę – usłyszała, że tej akurat rzeczy nie ma. Tak się składa, że właśnie tutaj znajdziecie artykuły, o których nawet nie sądziliście, że będziecie ich potrzebować. 

Gdy przybędziecie do NY, polecam wybrać się do największego bodajże sklepu 99 cents, czyi Jack 99, który znajduje się na Manhattanie na 32-giej Ulicy i Broadway. Ma trzy piętra i towar z każdej dziedziny. Oczywiście nie wszystko kosztuje 99 centów, ale część produktów tak. Chodzi bardziej o założenie, że rzeczy, które tu nabędziecie, będą tanie (parasolki po $1.99, czekolady Lindt za $2.99, błyszczyki Revlona za $1.99), a już na pewno tańsze niż gdzie indziej (tu właśnie kupiłam suszarkę do włosów za $15.99). Ten sklep jest świetnym rozwiązaniem zwłaszcza dla turystów, którzy w natłoku przedwyjazdowych spraw zwykle czegoś zapominają (przełączka do zmiany amerykańskiego gniazdka na europejskie, zestaw sztućców, artykuły higieniczne…? Proszę bardzo!). Zamiast niepotrzebnie wydawać pieniądze, można zaopatrzyć się właśnie w Jacku. Może nie wybierajcie tego miejsca na zakupy pamiątek dla rodziny (chyba że za którąś z cioć nie przepadacie), ale dla siebie w ramach „pierwszej potrzeby” jak najbardziej.

Share: