Korengal – Trudne powroty z frontu

Tak już pisałam kiedyś na Just Like NY, mam szczęście spotykać tu ciekawych ludzi, którzy mnie inspirują. Jedną z tych osób jest Sebastian Junger: pisarz, dziennikarz, reżyser i scenarzysta. Jest autorem książek „The Perfect Storm” (na podstawie której powstał film z George’em Clooneyem, w Polsce wyświetlany jako „Gniew oceanu”) i „Wojna”. Jest także współtwórcą głośnego, nominowanego do Oscara w 2010 dokumentu pt. „Restrepo”. Na ekrany kin wszedł właśnie jego kolejny film dokumentalny pt. „Korengal”. 

Podobnie jak „Restrepo”, nowy film Sebastiana traktuje o amerykańskich żołnierzach w Afganistanie. Dokument porusza rzadko podejmowaną kwestię trudu, jaki towarzyszy powrotom żołnierzy na łono rodziny i społeczeństwa. Nie sądziłam, że kwestia ta dotyczy tak wielu. Żołnierze podkreślają, że cieszą się, że wracają, ale wielka część nich chce zostać na polu walki. Na pytanie padające w tym dokumencie, czy wróciliby na wzgórze Korengal bez wahania odpowiadali: „W każdej chwili”. 

Udało mi się uczestniczyć w dyskusji po filmie, w której wziął udział zarówno reżyser, jak i jeden ze sportretowanych na ekranie żołnierzy, Brandon. Dyskusja okazała się najważniejszą częścią całego pokazu; była szalenie ciekawa i emocjonalna. Obaj panowie mówili sporo o jasnych regułach, które panują na placówkach, o poczuciu przynależności i o poczuciu braterstwa, które łączy żołnierzy. To ono sprawia, że tęsknią za byciem na misji. To poczucie swoistej wspólnoty jest tym, czego brakuje im najbardziej, gdy opuszczają swoją jednostkę.

Dwa dni temu rozmawiałam z Sebastianem i pytałam, czy ten dokument nie jest trudną lekcją dla rodzin żołnierzy – słyszeć, że ich ukochani nie do końca pragnęli powrotu, musi boleć.  Odpowiedział, że na pewno tak jest, ale przecież film pozwala im także zrozumieć, dlaczego powrót jest tak trudny. „Korengal” pokazywany jest w wielu miejscach w Stanach, gdzie na pokazy przychodzą żołnierze, których losy możemy obserwować na ekranie. 

Film zdecydowanie polecam, choć szczerze przyznam, że dla mnie najbardziej dojmujące pozostaje wspomnienie samej dyskusji, jaka odbyła się po pokazie. Uważam, że kino istnieje między innymi po to, by – tak jak „Korengal” – stawiać społeczeństwu niewygodne pytania.

Share: