Siódma ulica na Manhattanie
Magia Manhatanu polega między innymi na tym, że jego krajobraz zmienia się co kilka ulic. Przechodząc na ulicę równoległą spodziewacie się tych samych budynków i podobnych salonów manicure, a tymczasem wokół was nagle pojawiają się np. hinduskie restauracje lub nagle macie wrażenie, że 90% mężczyzn to geje (będzie to prawdą na większości nowojorskich ulic). Dlatego tak kocham spacerować po Manhattanie – zawsze mnie coś zaskoczy.
Podobnie było któregoś z ostatnich, bardzo zimnych dni. Zmierzałam ze zmarzniętym tyłkiem do metra i skręciłam w inną niż zwykle ulicę: 7th Street w dolnej części Manhattanu, w East Village. Po chwili zorientowałam się, że każde kolejne drzwi, które mijałam to restauracja, przyjemny bar albo ciekawy butik. Pomimo przeszywającego zimna wyciągnęłam aparat i przeszłam tą ulicą 3 bloki odwracając głowę raz w jedną raz w drugą stronę, gdyż co chwilę coś ciekawego pojawiało się na horyzoncie. Jestem pewna, że latem ta ulica tętni życiem. Proponuję zaglądnąć tu już wcześniej i rozpocząć spacer od doskonale sportretowanego przez Janusza Głowackiego w „Antygonie w Nowym Jorku” parku Tompkins Square przy Avenue A i zakończyć go przy Cooper Square. Gdy fotografowałam jeden z barów (”Klimat” z szyldem marki „Żywiec”) jeden chłopak obładowany dwoma gitarami powiedział mi, że powinnam raczej sfotografować budynek za moimi plecami, gdyż jest to jeden z tych budynków, które stoją tu od początku istnienia kolonialnego miasta na Manhattanie. Zdaje się, że mam kilka lekcji z historii NY do nadrobienia.
Muszę przyznać, że spośród wszystkich rzeczy, które zobaczyłam na tej ulicy najbardziej (oprócz wspomnianego baru) zaskoczył mnie pomnik… Jana Pawła II. No cóż, nie od dziś wiadomo, że nasz papież był bardzo towarzyską osobą.