Miej odwagę by być sobą

Znasz to uczcie, że nie należysz? Czy masz czasem wrażenie, że nikt tak naprawdę Cię nie rozumie? To jest to jak czułam się przez wiele lat, pomimo kochającej rodziny i przyjaciół, po prostu czułam, że nie należę do miejsca, w którym mieszkałam, do życia, które wiodłam. Zawsze wiedziałam, że chce czegoś więcej, że chce mieszkać gdzieś indziej. Wiedziałam, że gdzieś tam jest inne życie, inni ludzie, inne poglądy, inny sposób myślenia i wręcz umierałam, aby tego spróbować. Gdy przyleciałam do Nowego Jorku w końcu zrozumiałam czego tak naprawdę szukałam– ta różnorodność, której tu doświadczyłam, to było to, czego brakowało w moim życiu. Odkryłam swój raj, miejsce, w którym mieszają się idee, kultury, kolory skóry, sposoby myślenia, tworząc tę niesamowitą mieszankę. Dlatego też któregoś dnia w 2013 (po sześciu już wizytach w NY) spakowałam walizkę, włożyłam $1000 do kieszeni i przeniosłam się do NY. Nie mając pojęcia co ja tak naprawdę do cholery wyprawiam.Teraz wiem, że kierowała mną ta ŻĄDZA, o której pisze w swojej książce, “Myśl i bogać się”, Napoleon Hill. Jest tak silna, że nie możesz się jej oprzeć, to jest to coś co pcha Cię do spełniania swoich marzeń. 

Tak więc mój nowojorski sen ziścił się w 2013. Posiadanie wymarzonego ciała było moim drugim największym marzeniem odkąd skończyłam 18 lat (wtedy to właśnie przytyłam i poszłam kilka rozmiarów w górę). Zawsze czułam, że moje ciało powstrzymywało mnie przed byciem w pełni sobą, że powstrzymywało mnie przed wieloma rzeczami i doświadczeniami. I w końcu  miałam tego naprawdę dość i w 2015 podjęłam decyzję, aby coś z tym zrobići wzięłam się do pracy. Byłam bardzo  KONSEKWENTNA ze swoimi treningami, zaczęłam zdrowiej się odżywiać i zaczęłam znowu lubić swoje ciało i zrobiłam to, doszłam do rozmiaru, którego pragnęłam. 

Ale któregoś dnia zauważyłam, że i to nie wystarczyło. W końcu mieszkałam tam gdzie chciałam i wyglądałam tak jak chciałam, ale nie byłam tak w pełni szczęśliwa. I wtedy właśnie zrozumiałam, że jeśli czegoś nie zmienię, to zawsze znajdęcoś „nie tak”: albo w sobie, albo w swoim życiu. I to był początek mojej transformacji.

W 2016 zafundowałam sobie kilka sesji coachingowych i równocześnie wybrałam się na warsztaty Tony’ego Robbinsa (Unleash The Power Within), gdzie zdałam sobie sprawę, że w życiu chodzi o perspektywę jaką obierzesz. Że chodzi w nim nie o to, co się tobie przytrafia, ale o to jak ty na to reagujesz. Zaczęłam baczniej się sobie przypatrywać i zauważać nawyki, z których byłam zbudowana.  Zaczęłam zmieniać swoje przyzwyczajenia i sposób w jaki podchodzę do wszystkiego (przyjaciół, pracy, kariery, mężczyzn, rodziny). Uczucie wdzięczności stało się moim podstawowym narzędziem i głównym składnikiem mojego życia. Zaczęłam sięgać po nowe książki, podcasty i słuchać ludzi, którzy stali się moimi mentorami.

Poznałam wspaniałe kobiety, które stały się częścią mojej transformacji; szkoliłam się u dr Pam Denton, która pomogła mi się otworzyć. 

I pracuję nad sobą od tamtego czasu, bo ten proces transformacji się nigdy nie kończy — ale sprawia, że czujesz się coraz lepiej ze sobą. Transformacja bowiem to nie zmiana: to powrót do tego, kim naprawdę jesteś.

Doszłam do tego wspaniałego miejsca w sobie, gdzie czuję pełny spokój. Nie szukam niczego, co zapełniłoby moją pustkę. Pustka została załatana. I odkryłam, że życie codziennie może być wspaniałą przygodą. Nie musisz robić nic nadzwyczajnego, aby mieć nadzwyczajne życie. Zauważyłam, że szczęście tak naprawdę jest zawsze obecne w naszym życiu. Moje życie się zmieniło i każdego dnia budzę się z uśmiechem na twarzy – wdzięczna za kolejny dzień do przeżycia. 

I obrałam sobie za swoją misję pomóc Wam dotrzeć do tego miejsca. Chciałabym sprawić, aby Wasze życie stało się po prostu trochę lżejsze i przyjemniejsze. Doświadczyłam fantastycznych rzeczy w swoim życiu, miałam szczęście sporo podróżować i widziałam zapierające dech w piersiach widoki, ale nic nie jest porównywalne do tego uczucia wolności, które mi teraz towarzyszy. To uczucie rozumienia siebie i pełnej siebie akceptacji. To uczucie należenia tylko do siebie. I żadna osoba ani żadne doświadczenie nie może Ci tego dać.  Musisz sam chcieć je dać sobie i włożyć w to trochę pracy. 

Wierzę, że każdy jest unikatowy i ma specjalna misję do spełnienie. Ty maszswoją. Chciałabym pomóc Ci ją odkryć, stać się częścią Twojej podróży, poprowadzić Cię przez ten proces i być przy Tobie kiedy będziesz mnie potrzebował. I jeśli czujesz, że nie masz w swoim życiu nikogo kto Cię rozumie, pamiętaj, żeteraz jużmasz mnie. Wiem co czujesz i przez co przechodzisz. Nie będziesz w tym sam. Teraz masz juz przynajmniej jedną osobę po swojej stronie. I tylko tyle potrzebujesz. A teraz znajdźmy twoją iskierkę. Czas ją zapalić. 

Share: