Narodziny Miłości

Obejrzałam film “Narodziny gwiazdy” i nie mogę przestać o nim myśleć. To historia, którą w Hollywood opowiedziano już niejednokrotnie: opowieść o muzyku (Bradley Cooper), który odkrywa utalentowaną dziewczynę (Lady Gaga), po czym obydwoje udają się w trasę koncertową, zakochując się w sobie. Następnie ona rozwija skrzydła. Podczas projekcji płakałam wielokrotnie, nie wiedząc jeszcze wówczas, dlaczego ten film tak mnie poruszył. 

Już teraz wiem, że “Narodziny gwiazdy” będzie filmem, który będę wybierała, gdy będzie mi się chciało płakać, a za bardzo nie będę miała po temu powód (obecnie rolę tę spełnia w moim życiu film “Brooklyn”). 

Przeczytałam kilka artykułów na temat „Narodzin gwiazdy” i szczególnie jedno zdanie dało mi do myślenia. W New York Timesie Bradley Cooper powiedział następującą rzecz: “Ludzie się zakochują i zaczynają leczyć własne rany, ale w pewnym momencie staje się dla nich jasne, że miłość nie może kompletnie ich wyleczyć”. I to zdanie pomogło mi zrozumieć, dlaczego ten film tak mocno mnie uderzył. Para Cooper/Gaga stworzyła na ekranie tę autentyczną i intymną relację, która sprawiła, że uwierzyłam w ich miłość od pierwszej wspólnej sceny. Rzadko się zdarza, że para, którą ”dopiero co poznałeś” tak cię poraża (zwłaszcza jeśli tworzą ją celebryci, których “znasz” i których nigdy byś ze sobą nie skojarzył). Widzisz te “prawdziwe” uczucia między nimi, te “szczere” emocje, które powodują, że od początku naprawdę trzymasz za nich kciuki (mimo wszystkich przeciwności). Naprawdę chciałam, aby im się udało. Kiedy on upadał, sama chciałam go podnieść i pomóc mu walczyć dalej. Ale im głębiej zanurzałam się w film, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że to się jednak nie wydarzy.

Powód, dla którego ten film tak mocno mnie poruszył, był tożsamy z tym, co powiedział Bradley: nieważne, jak dużo masz miłości do zaoferowania drugiej osobie, jak czysta i jak bezwarunkowa ona jest. Wszystko to i tak pójdzie na marne, jeśli ta druga osoba nie jest w stanie dać miłości sama sobie. Jeśli ktoś nie jest w stanie poradzić sobie ze swoimi demonami i strachami, to nie ma takiej miłości na tej Ziemi, która może ocalić tę osobę. I właśnie dlatego tak trudno było mi oglądać “Narodziny gwiazdy”. Czułam ból bohaterów i wiedziałam, że nic nie może zostać zrobione, by odmienić ich sytuacje. On nie był gotowy na wyleczenie. 

Muzyka tworzy piękną część tego filmu. Soundtrack to niejako samodzielna love story: czasem powodował, że czułam się, jakbym oglądała musical. Jest jedna linijka w utworze “Shallow” (który od razu dodałam do swojej playlisty): “Powiedz mi coś chłopcze: nie jesteś już zmęczony próbą wypełniania tej pustki?”, a zaraz potem wybrzmiewa: “Gdy jest dobrze, pragnę zmiany, a w gorszym okresie boje się sam siebie”. Bardzo uważnie słuchałam tych słów i moje serce pękało na pół. Nie możesz nikogo wyleczyć. Nie jesteś w stanie wypełnić jego pustki, nawet jeśli chcesz ją zalać całą miłością, którą posiadasz. Nie ma na świecie wystarczająco dużo miłości, która mogłaby sobie z tym poradzić. 

Istnieje popularny mit, zgodnie z którym miłość zajmie się wszystkim. Wierzę, że jest w stanie rozpocząć proces zmiany i gojenia ran. Ale trochę naiwne jest myśleć, że spotkanie “tej właściwej osoby” rozwiąże wszystkie twoje problemy. Nikt nie jest w stanie Cię „ocalić” za wyjątkiem Ciebie.

Będzie mi bardzo trudno obejrzeć ten film ponownie, ale wiem, że to wydarzy się bardzo niedługo. Może z powodu innej linijki z kolejnego utworu z tego filmu: “Always remember us this way” (który także dodałam do playlisty): “Część mnie, która jest Tobą, nigdy nie umrze”. Bo miłość może Cię wypełnić, nawet po tym jak już zniknie. A równocześnie zostawić Cię kompletnie pustym w środku. 

Share: