Stereotypy. Miej klasę i zamilknij

Pisałam już o steretypach na Just Like NY, ale im dłużej tu mieszkam, tym coraz silniej zauważam, że niewiele się zmienia w tej materii. Życie w NY pomoże Ci zdobyć więcej wiedzy na temat innych kultur, ale to wcale nie oznacza, że pozbędziesz się steretypów. Zauważyłam nawet, że żyjąc tu całe swoje życie wcale Ci tego nie ułatwi (a nawet w większości przypadków tylko pogorszy sprawę; zwłaszcza, jeśli nie podróżujesz zbyt często). 

Czym właściwie jest steretyp? Według Wikipedii to „uproszczony obraz danej osoby lub myśli”. A w NY to także znaczy „danej kultury”. Ponieważ wszyscy tu mieszkają, mamy opinię na temat każdej kultury czy nacji – bazując naszą wiedzę na tym, co widzimy najczęściej wokół nas. Tak właśnie tworzymy stereotypy – widzimy, że dwie czy trzy osoby z – powiedzmy – Polski zachowują się w dany sposób i od razu myślimy „to jest to, jak Polacy się zachowują”. I rozumiem to, bo w każdym stereotypie jest ziarno prawdy; przecież nie biorą się one z próżni. Nie mogę się złościć, że ktoś powie „Polki sprzątają na domach amerykanów”, bo prawda jest taka, że większość naprawdę sprząta. Czy to jest prawda na temat każdej Polki…? Oczywiście,  nie: ale tak ja powiedziałam, rozumiem skąd się to wzięło. 

Ostatnio usłyszałam o sytuacji, która przytrafiła się dziewczynie którą znam. Jest Latynoską, ale urodziła się tu. Została zapytana przez starszego, bogatego, białego Amerykanina w swojej pracy (w bogatej dzielnicy, zamieszkałej głównie przez białych Amerykanów) gdzie mieszka, i zanim zdążyła odpowiedzieć ten zapytał: „Na Queensie…?” I strasznie ją to wkurzyło. On pomyślał, że skoro jest Latynoską, to „pewnie mieszka na Queensie”, gdzie mieszka większość Latynosów. Jego proces myślenia był oczywiście głupi, bo Latynosi mieszkają w każdej dzielnicy. I tak się składa, że ona mieszkała tylko dwie przecznice od niego. Gość dowiedziałby się o tym, gdyby tylko poczekał na odpowiedź. Doszło do dużej sprzeczki i ona zapytała go, czy odważyłby się zadać to samo pytanie białej Amerykańskiej dziewczynie albo czarnoskórej osobie (ja znam odpowiedź – nie odważyłby się). Już więcej nie pojawił się w jej pracy. 

Kiedyś złościłam się, gdy ludzie pytali mnie czy mieszkam na Greenpoincie, tylko dlatego że jestem Polką. Ale hej, teraz właśnie tam mieszkam, więc właściwie to mieliby rację. Kiedyś złościłam się, gdy ludzie pytali mnie, czy jestem Rosjanką. Teraz już mnie to nie rusza. I także nie rozzłościłabym się tak bardzo na tego faceta, jak zrobiła to moja znajoma. I to nie dlatego, że nie miała racji, bo oczywiście, że ją miała! Ale dlatego, że to nie mój problem, że ktoś jest ograniczony. Bo takie zdanie świadczy o niczym innym, jak o tym, że ktoś jest właśnie ograniczony. To także znaczy, że ta osoba nie ma za grosz klasy.

Kiedy się tu przeprowadziłam, pytałam ludzi: Skąd jesteś? Teraz się pytam: Czy urodziłeś się w NY? Fakt, że ktoś ma inny kolor skóry czy inny akcent wcale nie znaczy, że nie jest z NY czy USA. To także nie determinuje pracy danej osoby, wyznawanych przez nią wartości, czy celów, do których dąży. Sama nie jestem aniołem i także mam opinię na temat innych nacji, którą wyrobiłam sobie po kilku sytuacjach, których tu doświadczyłam, ale mam wystarczająco klasy, a także zdrowego rozsądku, aby nie wypowiadać takich zdań i nie zakładać, że WSZYSCY tacy są. I najważniejsze – zanim przemówię dwa razy się zastanowię. Jestem ostrożna ze słowami – obrażenie kogoś to jedno, ale nie chcę być jedną z tych osób, które wygadują takie głupoty. Jeśli nie wiesz, to zapytaj. A jeśli nie chcesz pytać, to przynajmniej zamilcz. Nie zakładaj, że wiesz, bo w większości przypadków gówno wiesz o życiu drugiej osoby i jej celach (więcej o osądzaniu innych wkrótce). Bądź o stopień wyżej i zacznij zadawać pytania. Gwarantuje Ci, że odpowiedzi nieraz bardzo Cię zaskoczą. Nie używaj stereotypów, bo jedyne, co one pokazują, to ile Ci jeszcze brakuje wiedzy. O klasie nawet nie wspominając.

Share: