Co jesteś gotowy poświęcić?

Juz nie raz wspominalam, ze ćwiczę z Ewą Chodakowską i wlaśnie ona wrzuciła ostatnio na Facebooka coś, co dalo mi do myslenia. Ludzie często wypowiadają zdania w stylu: „Chciałabym tak żyć”, „Chcialabym mieć takie ciało jak ty”, „Chcialabym żyć w NY”, „Chciałbym mieć tyle pieniędzy” itd. (żeby było jasne – nie wszystko to wypowiadają w moją stronę). Ale oto i nadchodzi pytanie, które niewielu chce sobie zadać: Chcesz tego? OK, w takim razie co jesteś gotowy poświęcić? Chcesz mieć ciało jak Ewa? OK. A jesteś w stanie w końcu ruszyć tyłek i ćwiczyć 5 razy w tygodniu i zacząć zdrowo się odżywiać? Chcesz mieszkać w NY? OK. A jesteś w stanie zostawić swój kraj, lub miasto, w którym żyjesz i rzucić się w tę dżunglę? Bez znajomości, bez pracy, bez przywilejów (a wręcz przeciwnie), bez rodziny? Hę? Chcesz mieć dużo pieniędzy? OK. A jesteś w stanie brać gówniane prace lub zlecenia, zaczynać od samego dołu, pracować nadgodziny i na beznadziejnych zmianach? Chcesz być własnym szefem? OK. A jesteś w stanie pracować od rana do nocy, codziennie, przynajmniej przez kilka lat, wykorzystywać wszystkie nadażające się możliwości, oszczędzać, nie wychodzić i żyć skromnie?

Jeśli nie jesteś w stanie zrobić tych rzeczy, to proszę Cię przestan mowic: „Chcialabym…”. Jak tylko słyszę: „Chciałabym, ale…” to moje ciśnienie się podnosi (a jeśli mam być zupełnie szczera – robi mi się niedobrze). Przestań „chcieć”, a zacznij coś robić. Ci ludzie, którym zazdrościsz, wcale nie są inni od Ciebie. Tak, dobrze słyszysz. Niczym się nie różnicie! Ale wolisz powiedzieć: „Ale ty jesteś silniejsza”, „Ale ty masz więcej pieniędzy”, „Ale on urodził się bogato”, „Ale on miał lepszy start”, „Ale ja taki nie jestem”, „Ale ja tak nie potrafię”. Kłamstwa. Kłamstwa. Kłamstwa, które wymyślasz, aby tak naprawdę nic nie zrobić. 

Właśnie wróciłam z Kalifornii, która była na mojej liście marzeń już od dawna. Zajęło mi cztery lata mieszkania w Stanach, aby w końcu tam polecieć. I w momencie, gdy kupiłam bilet, moje konto w banku pokazało $2 (wcale nie żartuję). I przez następny tydzień musiałam uważać na wydatki (przyznaję: miałam zapasy jedzenia :). Nazwiecie mnie szaloną lub nieodpowiedzialną, a ja powtórzę to co napisałam wyżej – co jesteś w stanie poświęcić? Nikt nie kupił mi tego biletu, nikt nie zapłacił za moją podróż. Sama zapracowałam na moje marzenie i spowodowałam, że się spełniło. Poświęcenia, które poniosłam po drodze, były ogromne i pewnie któregoś dnia napiszę o tym książkę – ale póki co jestem z siebie zwyczajnie dumna. Jestem dumna, bo przestałam mówić: „Chciałabym…”. Wiem, że jedyną osobą, która może sprawić, że moje marzenia się spełnią, jestem ja sama. Niczym się nie różnię od innych i mogę mieć co tylko zechcę. Tak jak i ty – ty też możesz mieć cokolwiek zechcesz, ale kochanie – musisz włożyć w to trochę pracy. Musisz sam zdecydować, jak bardzo tego chcesz. I nie waż się wypowiadać zdań jak: „Ale on/ona…”. Nie, niczym się nie różnicie, jedyne co was różni to wybory, których dokonujecie. Ty wybierasz nowe wymówki. Mam już naprawdę dość ludzi, którzy myślą, że ktoś im da tego, czego potrzebują. Pozwól, że będę posłańcem tej Złotej Prawdy: Nikt Ci niczego nie da, musisz sam na to zapracować. I jedynym powodem, dla którego nie dostałeś tego, co inni, nie były czyjeś nadzwyczajne umiejętności i możliwości, tylko brak włożonej przez Ciebie pracy. Kiedy ludzie mówią: „To kiedyś było moje marzenie, ale nigdy się nie spełniło”, zawsze odpowiadam tak samo: „Skoro się nie spełniło, to w takim razie to nie było to Twoje marzenie. Widocznie nie chciałeś tego wystarczająco mocno”. 

Share: