Pop Souk – zabawa, moda i alkohol
Doświadczyłam Pop Souk po raz pierwszy w ubiegłym miesiącu. Możecie zapytać, co to takiego? Otóż nowojorczycy rozsiani po całym mieście, w tym rozmaite osobowości życia nocnego, artyści, muzycy, Dj’e, projektanci modowi i zwykli nowojorscy wariaci gromadzą się razem i tworzą wesołe miejsce pełne mody i drinków. To nie tylko targ, to pewnego rodzaju happening, gdzie utalentowani nowojorczycy sprzedają swoje towary związane z modą. To świetna zabawa, w trakcie której można odkryć ciekawych artystów i napić się.
Najciekawszym artystą według mnie był Daniel Silverstein (@zerowastedaniel, http://www.danielsilverstein.us/zwd). Ten chłopak tworzył bluzy ze skrawków przetworzonych materiałów eko. Możecie sobie wybrać skrawki, które najbardziej Wam się podobają, wpakować je do specjalnego słoika (trzeba go wypełnić) i dostajecie bluzę, która nie przypomina żadnej bluzy, którą zobaczycie na ulicy. Każda bluza jest inna, a najbardziej fascynujące jest to, że Daniel łączy ze sobą najróżniejsze wzory (kropki, kreski, kwiaty, skrajnie odmienne kolory) i jakimś cudem wszystko to ma sens. Bluzy są niepowtarzalne i bardzo wygodne. Cena gotowych bluz zaczyna się od $80, a jeśli chcecie zrobić własną, to kosztuje to Was $115.
Kolejną artystką, której wyroby – tym razem biżuteryjne – mi się spodobały, jest Meghan Patrice Riley (@meghanpatriceriley, http://meghanpatriceriley.com/).) Jej biżuteria zrobiona jest ze specjalnej stali i bardzo trudno ją zniszczyć. Możecie wyginać ją na wszystkie strony, możecie rzucić ją na spód torebki i nic się nie stanie. Biżuteria wygląda nowocześnie i dodaje „to coś” do waszego wyglądu. Marzę o jej kolczykach i już niedługo je kupię (ceny za kolczyki od $60, naszyjniki powyżej $100).
Inną ciekawą biżuterią, która zrobiła na mnie wrażenie jest Beloved Little Lamb (@belovedlittlelamb, http://www.belovedlittlelamb.com/). Trochę niepozorna na pierwsze wrażenie, ale jest w niej coś bardzo eleganckiego i przykuwającego uwagę. Świetnie komponuje się z minimalistycznym stylem ubierania się. Też się na nią przymierzam.
Ubrania, które nas zaintrygowały, były projektu Saga NYC (@saganyc, http://www.saganyc.com/). Jak sam ogłaszał się na ulotce – ciuchy nie są przypisane do żadnej płci (genderless). Miały bardzo nowoczesny szyk, wydawały się nieco futurystyczne i były dość odważne.
Inne ubrania, także pozbawione metki odnośnie płci, wyszły spod ręki mojego kolegi Yinga Chu – jestem z niego bardzo dumna (@yc_yingchu, http://ycyingchu.com/). Ying specjalizuje się w dłuższych t-shirtach w stonowanych barwach (kiedyś były tylko białe i czarne, teraz dodał kolor beżowy, czerwony i paski). Styl, który prezentuje, jest bardzo nowojorski – czyli przede wszystkim wygoda i możliwość warstwowego ubierania się. Sama skusiłm się i kupiłam jedną (koszulkę-sukienkę do legginsów, a niedługo skuszę się pewnie na kolejną).
Z pewnością było tam więcej ciekawych wystawców, ale muszę przyznać, że cała atmosfera mnie trochę oszołomiła i skupiłam się na ludziach, których widziałam dookoła. Czekam na kolejną tego typu imprezę i obiecuję sobie być bardziej skupiona, żeby przyswoić całe bogactwo tego wydarzenia.
