Żadna praca nie hańbi! Jasne…

uż od dawna chciałam o tym napisać. Właściwie już od mojego pierwszego dłuższego pobytu w Nowym Jorku w 2007 roku. Ten post nie będzie o tym jak zdobyć pracę i jak jej szukać, ale o tym, czym jest praca w NY – i za granicą w ogóle. Być może, że niektórzy, czytając ten post, będą głośno protestować i mu przeczyć . Ale spójrzmy prawdzie w oczy.

Ręka do góry, kto z Was nie ocenia ludzi przez pryzmat pracy, którą wykonują? Już słyszę te chóry głosów: „Ależ nie! Oczywiście, że nie! Przecież ŻADNA PRACA NIE HAŃBI!”. W teorii – na pewno. Ale jak wiadomo, teoria do praktyki ma się jak obietnice wyborcze do późniejszych ich realizacji.  Oczywiście, że oceniamy ludzi poprzez zawody, które wykonują. Lekarz i prawnik to nadal główne profesje, które wzbudzają niezmienny szacunek i z dumą są podkreślane na wszelakich rodzinnych spotkaniach. Choć ostatnio odkryłam, że większy szacunek wzbudza członek rodziny, który występuje w telewizji. Bo jak wiadomo telewizja znaczy sława, a sława to…  

Na samym dole całej tej hierarchii jest oczywiście, też niezmiennie, sprzątaczka i śmieciarz. Pamiętam, że te dwa zawody były najbardziej wyśmiewane, gdy byliśmy dziećmi, radośnie szczebioczącymi na podwórku pod blokiem. I tak to się utarło. Są zawody, do których przyznajemy się bezboleśnie, i cała reszta,  których nazwy wypowiadamy półszeptem, z nadzieją że nie zostaniemy usłyszani. To, czego nauczyłam się tu – i co uważam za swój największy sukces do tej pory – to nie wartościować ludzi poprzez pryzmat pracy, którą wykonują. Nie przyszło mi to łatwo i trwało kilka lat, ale teraz jestem na dobrej drodze (choć jeszcze trochę pracy przede mną). 

W książce Howarda Schultza, założyciela Starbucksa – „Starbucks. Sztuka wyciągania wniosków z porażek, czyli rewolucyjny przepis Schultza na wielki sukces” – pada zdanie, które wzięłam sobie do serca:  „Ważne jest to, by każdą osobę, którą spotykasz traktować z należnym szacunkiem – nigdy nie wiadomo co akurat dzieje się w życiu drugiego człowieka”. To zdanie idealnie pasuje do ludzi w NY. Każdy przyjechał tu z własną historią, każdy zmaga się ze swoimi celami, przeszłością, porażkami i nadziejami. Ludzie przyjeżdżają tu, bo wiedzą, że znajdą pracę (zawsze znajdziesz pracę w NY!) i że zaczną nowe życie. Każdy ma inne ku temu powody. I – no właśnie – nigdy nie wiesz co wydarzyło się w życiu drugiego człowieka i dlaczego robi w tej chwili to, co robi. Jeśli nowe życie możesz zacząć jedynie jako sprzątaczka, to zrobisz to. Jeśli musisz pójść na budowę, to pójdziesz. Musisz zmywać gary? Bez mrugnięcia chwycisz za druciak.

Czy jest to łatwe? Wręcz przeciwnie: cholernie trudne. Świadomość, że robisz coś, co – nie bójmy się tego powiedzieć – także kiedyś wyśmiewałeś,  potrafi boleć. Ale wiesz, dlaczego to robisz. Wiesz, że ta praca da Ci nie tylko dach nad głową i zwolni Cię ze stresu: „czy starczy mi do pierwszego”, ale i pozwoli Ci powoli zmierzać do celu, który sobie obrałeś. 

Bo tu właśnie tak jest. Nawet podejmując najniżej płatne, rzekomo „niechlubne” prace, stać Cię nie tylko na opłacenie czynszu, ale i na wszystko inne (wyjście na ciekawe wydarzenia, fajne ciuchy, dobre kosmetyki, najnowsze sprzęty itd.). Z wyjazdami do ciekawych egzotycznych miejsc włącznie. Dlatego śmieszy mnie częste patrzenie Polaków zamieszkałych w Polsce na rodaków za granicą z góry, a nawet z rodzajem pogardy. Zwłaszcza, że praca na budowie czy na tzw. szmacie daje tu ludziom godniejsze życie, niż niektóre „szanowane” zawody Polakom w Polsce. Niejednokrotnie przekonałam się tu, że zbyt łatwo jest przylepić ludziom krzywdzącą łatkę, na którą nie zasługują. Dopiero, gdy sam znajdziesz się po tej drugie stronie, zrozumiesz jak to jest małe. Ważniejsze jest, co robisz ze swoim życiem po pracy. Czasem okazuje się, że robisz ciekawsze rzeczy niż ludzie, którym się wydaje, że mają prawo Cię oceniać. 

P.S. Skąd w ogóle wzięło się pojęcie „niechlubna praca”? Jedyna niechlubna praca, to według mnie, ta wykonywana na pół gwizdka, „ po łebkach”, „na odwal się”. I ta praca właśnie zasługuje na brak szacunku.

Share: