Czerwone znaczy idź

Na przejściu dla pieszych w Nowym Jorku macie do wyboru albo światło białe, odpowiednik naszego zielonego, albo czerwone. Oba znaczą to samo – możecie iść. Gdy nowojorczyk wchodzi na przejście dla pieszych nie patrzy na kolor światła, a rozgląda się czy nadjeżdża samochód. Czasami mam wrażenie, że światła są tu zbędne. Owszem, gdy wejdziecie na czerwonym kierowcy będą na Was trąbić, ale nie wykrzykując w myślach: „Co za baran! Nie widzi, że ma czerwone?”, a raczej: „Szybciej biedaku, bo nie zdążysz” (choć zaraz później na pewno doda: „Ale baran”). Klakson to sygnał, że nadjeżdża i że jeśli życie Ci miłe powinieneś uciekać. Nowojorczycy nie mają czasu by stać na światłach, zwłaszcza, że te znajdują się co blok. Dlatego obierają dwie strategie – albo poruszają się slalomem pomiędzy jadącymi samochodami, albo poruszają się „pod kątem 90 stopni”. Co to znaczy? Gdy na ich przejściu jest czerwone, przechodzą na światłach obok, znajdujących się pod kątem 90 stopni, bo tam w tym czasie zawsze będzie zielone. Takie poruszanie się ma sens, jeśli wasz cel jest kilka alei dalej lub jest na tej samej alei, ale po drugiej stronie ulicy. W innym przypadku to strata czasu i zdecydowanie polecam dołączyć do slalomu. Jeśli zobaczycie, że ktoś czeka na czerwonym to jest to albo biedak, który kompletnie zatracił się w swoich myślach, albo turysta, który będzie patrzył z przerażeniem na Wasz heroiczny slalom. Wy zaś będziecie mieli ochotę go zapytać: „Co, pierwszy raz w NY?”. 

Share: